wtorek, 17 listopada 2015

Wielki powrót!! Rozdział 40

   Tak, wiem, okropna jestem. Nie wstawiłam opowiadania od wielu, wielu miesięcy. Dlatego mam dla Was niespodziankę. Kolejny rozdział!! W końcu. Kompletnie straciłam wenę na to opowiadanie. Ale specjalnie dla Was staram się je dokończyć. Co prawda rozdział jest krótki, ale jest. A to jest najważniejsze.


-Annyeong. - przywitałam się.
-O już jesteście. Przygotowaliśmy ciekawe zajęcia dla dziewczyn. - powiedział JB.
-Nie wiem, czy się cieszyć, czy martwić.
-Spokojnie. Nic im się przy nas nie stanie.
-To my już pójdziemy. - ogłosił BamBam, zakładając buty.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy z budynku. Droga do wytwórni minęła nam szybko, dzięki niezobowiązującej rozmowie. Moglibyśmy tak gadać godzinami, a tematy pewnie by się nam nie skończyły.
Kiedy znaleźliśmy się już w sali, zaczęłam się rozgrzewać i opowiadać chłopakowi, czego zamierzam go dzisiaj nauczyć.
-Miejmy nadzieję, że twoja waga nie przeszkodzi mi w nauce.
-A co jest nie tak z moją wagą? - spytał zdziwiony.
-Cóż... Jesteś niewiele cięższy ode mnie. Skup się na stabilnym utrzymaniu na nogach, a wszystko powinno się udać.
Na początek pokazałam mu parę podstawowych kroków. Szybko się uczył, więc po chwili mogliśmy połączyć wszystko w całość. Układ nie był krótki, dlatego w pełni zatańczyliśmy go dopiero po pół godziny.
-Świetnie uczysz. - powiedział w przerwie. - Można się od ciebie wiele nauczyć.
-Po prostu miałam bardzo dobrego nauczyciela. Koniec przerwy i wracamy do tańczenia.
Zaczęliśmy układ bez żadnych błędów, ale w którymś momencie zachwiałam się i zaczęłam lecieć w dół. O dziwo wylądowałam na BamBamie, który w ostatniej chwili objął mnie i przekręcił tak, żebym nie uderzyła o podłogę. Nasze twarze znalazły się tak blisko siebie, że mogłam poczuć jego oddech na policzku. Popatrzyłam mu w oczy, lecz mój wzrok samoistnie przeskoczył na jego usta. Czerwone, gładkie i kuszące. Zaczęły się powoli zbliżać do moich i już po chwili mogłam poczuć muśnięcie. Nie odsunęłam się, więc chłopak delikatnie mnie pocałował. Coś mnie w nim przyciągało i nie mogłam się oprzeć, żeby odpowiedzieć mu tym samym. Przez cały czas trzymał rękę na mojej talii, przyciskając mnie do siebie. Nagle usłyszeliśmy jakieś głosy i szybko się od siebie oderwaliśmy. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co zrobiłam. Przecież miałam już chłopaka.
-Przepraszam. - powiedziałam.
-To ja przepraszam. Nie powinienem był.
-Późno się zrobiło. Chyba powinniśmy już wracać.
Przebraliśmy się i skierowaliśmy w stronę dormu GOT7. Przez całą drogę milczeliśmy. Na miejscu przywitałam się ze wszystkimi i po kilku minutach wyszłam razem z dziewczynami. Opowiadały mi, co robiły, a ja tylko ich słuchałam, nie odzywając się ani słowem. W domu od razu poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbaty. Po chwili dołączyła do mnie Asia.
-Nie uszło naszej uwadze, że jesteś trochę zamyślona, odkąd wróciliście. - powiedziała.
-Jestem po prostu zmęczona.
-Ta jasne. Lepiej powiedz, co się stało, bez owijania w bawełnę.
Westchnęłam.
-Ja tylko... Nie wiem, co mam zrobić.
-A konkretniej?
-Chyba... czuję coś więcej do BamBama.
-Co?! - spytały chórem.
-A co z Zelo? - dodała Magda.
-Nie mam pojęcia. Bardzo go lubię, ale nigdy nie czułam do niego tego, co czuję przy BamBamie.
-Hmm teoretycznie sprawa jest prosta. Nie zakochałaś się w Zelo, a jesteś z nim tylko dlatego, że wybierałaś między nim a Junghyunem.
-No niby racja.
-Żadne „niby”. Taka prawda. I lepiej, żebyś jak najszybciej wyjaśniła całą sprawę. No chyba, że chcesz ukrywać swój romans...

-To nie jest żaden romans. Jeszcze w tym tygodniu postaram się pogadać na ten temat z chłopakami.


~~~~~~~~
Bardzo, bardzo krótki. Ale przynajmniej coś się dzieje :) Spróbuję napisać coś w najbliższym czasie, pomiędzy próbami zespołu (tak, zostałam wokalistką we właśnie powstającym zespole :D ), których mam wrażenie, że ostatnio jest jakoś dużo. Już późno (a ja nadal nie pouczyłam się na sprawdzian, bo zaczęłam pisać rozdział), więc dobranoc wszystkim. Jal ja.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Daeyeon

Hejka.

   Tak jak wczoraj obiecałam, wstawiam krótkie opowiadanko. Trochę inaczej napisane (a przynajmniej ja mam takie wrażenie), ale mam nadzieję, że się Wam spodoba. (Wybaczcie niektóre zwroty, ale musiałam się trochę wyżyć emocjonalnie :) ).


-Słyszałyście, że do naszej klasy ma chodzić ten chłopak, który przewodzi iljin?
-Chincha?! Ale super. W końcu niezłe z niego ciacho. - pomyślałam.
-Ja tam wolę jego kolegę...
Do klasy weszło pięciu chłopaków. Na ich czele szedł ten przystojny, wysoki osiemnastolatek, do którego wzdychały wszystkie dziewczyny z naszej szkoły. No dobra, większość. Znalazło się to głupie grono, które nie zwraca na niego uwagi. A ja? Podoba mi się. I to bardzo. Różni się od reszty chłopaków. Olewa zasady, nie słucha się nauczycieli. Ale, co dziwne, dobrze się uczy. I dlatego jeszcze stąd nie wyleciał.
Jest trochę podobny do mnie. Choć mi nauka za dobrze nie idzie. Jestem jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole i wielu chłopaków chce się ze mną spotykać. Ale cóż... mam pewne wymagania. Nie zwracam uwagi na byle kogo.
Podeszłam do ławki, przy której usiadł Yoonmin – „przywódca” iljin.
-Cześć. Jestem Daeyeon.
-Z dziwkami się nie zadaję.
-Mwo?! - zatkało mnie, kiedy to usłyszałam.
-To, co słyszałaś. Każdy wie, że się puszczasz.
-To, że spotykam się z wieloma chłopakami, nie znaczy, że jestem dziwką!! - chłopak cały czas nie był wzruszony tą sytuacją.
-Więc, czemu się tak ubierasz?
Popatrzyłam na siebie. Rzeczywiście, niektórzy mogliby to dwuznacznie odczytać. Spódniczka podwinięta, a koszula zapięta tak, żeby odsłaniała dekolt i idealnie płaski brzuch. Blond włosy miałam wysoko związane.
-Ubieram się tak dla siebie.
-Możliwe. Ale weź pod uwagę, że ludzie inaczej na to patrzą.
-Mam gdzieś, co inni myślą.
-I to jest twój błąd.
-A co, jeśli ubierałabym się tak jak wszyscy?
-To zależy, jakie miałabyś idące za tym plany.
-Myślisz, że chodzi mi tylko o to, żeby cię poderwać?
-Szczerze mówiąc, to tak.
Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Ze łzami w oczach wybiegłam do łazienki. Usiadłam w rogu, podwinęłam nogi pod brodę i już się nie powstrzymywałam. Po chwili całe policzki miałam mokre.
-Daeyeon nie przejmuj się. - powiedziała przyjaciółka, która za mną pobiegła. - Nie jest wart twoich łez. Mówi to, co mu ślina na język przyniesie, nie znając nawet prawdy.
-Nie o to chodzi. On ma rację. Wyglądam jak dziwka i się jeszcze tym chwalę. Jestem beznadziejna.
-Nie mów tak. Jesteś piękna i po prostu masz potrzebę pokazywania tego. - popatrzyłam na dziewczynę z olśnieniem w oczach.
-No właśnie, jestem piękna. A jeśli zacznę to wszystko zakrywać, chłopaki bardziej będą ciekawi tego, jaka jestem z charakteru. Mogę stać się niedostępna, a wtedy Yoonmin zwróci na mnie uwagę. Jesteś genialna.
Przytuliłam przyjaciółkę i przetarłam ręką policzki. Poprawiłam jeszcze makijaż, po czym ruszyłyśmy do klasy. Od jutra stanę się inną osobą. Taką, jaką jestem z natury.
Następnego dnia założyłam starannie mundurek, nie zapinając tylko pierwszego guzika pod szyją. Nałożyłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone, długie, falujące, kaskadami spadające na ramiona. Zadowolona z efektu końcowego wyszłam do szkoły. Wszyscy oglądali się za mną zdziwieni, a chłopaki szeptali po kątach. Nadal przyciągałam uwagę innych. Wiedziałam, że tak będzie.
-Daeyeon, to ty?! Przefarbowałaś włosy!! W brązowych ci znacznie lepiej. - uśmiechnęłam się lekko.
-Myślisz, że to coś zmieni? - powiedział Yoonmin. - Przeszłości nie zmienisz. W oczach ludzi już zawsze pozostaniesz dziwką.
-Przestań!! Nic o mnie nie wiesz, więc się nie odzywaj!!
-Wiem o tobie znacznie więcej, niż sądzisz. W końcu to ja rządzę tą szkołą.
-Wiesz tyle, ile wszyscy.
Odwróciłam się i wróciłam do swojej ławki. Nie sądziłam, że tak zareaguje. Teraz już nie wiem co zrobić, żeby przestał tak o mnie myśleć.
Te docinki powtarzały się każdego dnia. Codziennie mówił coś, co wyprowadzało mnie z równowagi. Nawet nie patrzyłam w jego stronę, ale on nie przestawał. Miałam już tego naprawdę dosyć. Pewnego dnia w końcu nie wytrzymałam.
-Dawno się z nikim nie puszczałaś.
-Zamknij się!! Mam już ciebie serdecznie dosyć. Przestań w końcu mówić o ludziach nieprawdę.
Chciał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał, kiedy złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę dachu. Dopiero tam go puściłam i kontynuowałam swoją wypowiedź.
-Skoro inaczej to do ciebie nie dociera, to powiem ci jaka jest rzeczywistość. Jeszcze nigdy się z nikim nie puściłam. Gdy przyszłam do tej szkoły nie chciałam skończyć tak jak w poprzedniej, dlatego postanowiłam się zmienić i stanąć na czele tych wszystkich ludzi. To jest o wiele łatwiejsze, niż bycie poniżanym. Ale dzięki tobie zrozumiałam, że ciągle ukrywam swoją prawdziwą tożsamość i tylko oszukuję ludzi wokół siebie. Lecz ty musiałeś wszystko zepsuć i mój koszmar z gimnazjum się powtarza. Jeśli o ciebie chodzi, to rzeczywiście próbowałam cię poderwać. Lubiłam cię, ale doprowadziłeś do tego, że cię znienawidziłam. Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś, bo powtarzać się nie będę.
Już miałam wracać do klasy, kiedy chłopak złapał mnie za ramię, odwrócił w swoją stronę i pocałował. Zaskoczona tym, szybko go odepchnęłam.
-Teraz już na to trochę za późno.

Ponowiłam próbę ucieczki, ale on mi na to nie pozwolił. Wpił się w moje usta, przyciskając mnie do ściany. W końcu się poddałam, pozwalając chłopakowi na kontynuowanie czynności. Staliśmy tak chyba z minutę.


~~~~~~~~
Sorki za taki beznadziejny tytuł posta (w niedalekiej przyszłości go zmienię), ale nie mam już dzisiaj siły na wymyślenie lepszego (a trza się jeszcze pouczyć...).

niedziela, 7 czerwca 2015

Po dłuuugiej przerwie...

Annyeong.

   Trochę mnie tu nie było... Chcę wszystkich za to baaardzo baaardzo przeprosić. Najpierw miałam w szkole praktyki, po których nie miałam siły na myślenie nad opowiadaniem, a teraz kompletnie straciłam wenę na pisanie czegokolwiek. Jak próbuję ułożyć jakieś zdania, to mam wrażenie, że one w ogóle się kupy nie trzymają. Z kolejnego rozdziału mam napisane ledwo 10 linijek. Teoretycznie cała fabuła jest już wymyślona (nie pamiętam, czy już o tym nie wspominałam), ale problem tkwi w skleceniu logicznie brzmiących zdań. Mam nadzieję, że się nie obrazicie i poczekacie, aż coś zacznie mi wychodzić. Chociaż tak sobie właśnie pomyślałam, że mogę w ramach przeprosin wstawić takie jedno małe opowiadanko. Trochę się różni od tego, co tu do tej pory widzieliście, ale myślę, że nie wyszło źle. Tak więc postaram się jak najszybciej wziąć do roboty i napisać coś do tego nieszczęsnego opowiadania.

PS to krótkie coś wstawię dopiero jutro, bo nie mogę się zdecydować, które dać (tak, mam ich kilka).

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 39

Hejka

   Jak mi się nie chce pisać już tego opowiadania... Strasznie mnie męczy. Ale skoro zaczęłam, to już skończę. A zbliżam się powoli do końca, więc... jakoś wycierpię. Rozdział jakiś taki krótki i o niczym. Powiedzmy, że jest wprowadzeniem, do dalszej części. Mam nadzieję, że dotrwacie ze mną do zakończenia.


-Annyeonghaseyo!!
-Annyeong. - przywitał nas lider. - Wejdźcie.
Wykonaliśmy polecenie i rozgościliśmy się w dormie GOT7. Minęła już połowa wakacji, a znajomych wśród idoli ciągle nam przybywało.
-Dziękujemy, że znaleźliście dla nas czas. - powiedział Junghyun.
-Nie mogliśmy się doczekać, kiedy poznamy te wspaniałe talenty, o których tyle słyszeliśmy. - odparł Jackson.
-Więc co jest waszą mocną stroną? - spytał Youngjae, siadając na dużej kanapie.
Wszyscy zaczęli opowiadać, w czym są dobrzy. Zajęło im to tyle czasu, że nie zauważyłam, kiedy była moja kolej.
-A ty? - zapytał mnie Mark.
-Ona jest we wszystkim dobra. - wtrąciła się Minyoung.
-Przesadzasz. - odpowiedziałam. - W zespole będę głównie śpiewać, ale również tańczenie mi nieźle idzie.
-Co najbardziej lubisz tańczyć?
-Szczerze mówiąc, to chyba taniec towarzyski.
-Chincha?
-Ne. Jakiś czas temu brałam dodatkowe lekcje.
-Ale pewnie nie wykorzystasz tego w karierze. No chyba, że wytwórnia ma jakieś plany.
-Zobaczymy. Jak na razie o niczym takim nie słyszałam.
-Wiecie już, kiedy zadebiutujecie?
-Nie znamy konkretnej daty. Ale pewnie nie będziemy długo czekać.
Po godzinie rozmowy uznaliśmy, że nie będziemy dłużej męczyć zespołu, więc wymieniliśmy się numerami telefonów i rozeszliśmy do domów.
-Wy macie ze mną za dobrze. - powiedziałam do dziewczyn, wchodząc do mieszkania.
-Sama żeś to zaproponowała. A my możemy się teraz chwalić, że znamy wielu idoli.
-A co ja z tego mam? - spytałam.
-Buzi w czółko. - zaśmiała się Asia.
-Dzięki. - odpowiedziałam z ironią w głosie.
Późnym wieczorem zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, gdy spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniało „BamBam”.
-Yeobeoseyo?
-Cześć. Dzwonię, żeby zapytać, czy masz jutro czas?
-Ne. A co?
-Nie chciałabyś się spotkać?
-Nie mam z kim zostawić Asi i Magdy.
-A jeśli poprosiłbym chłopaków?
-Gdyby się zgodzili, to nie mam nic przeciwko.
-Więc przyjdźcie do nas o czternastej.
-Do zobaczenia.
Zrobiliśmy tak jak ustaliliśmy i dziesięć minut po wyznaczonej godzinie siedzieliśmy już we dwójkę w kawiarence.
-Myślałem o tym, co wczoraj mówiłaś. Że znasz tańce towarzyskie. Nie chciałabyś mnie pouczyć? - zdziwiło mnie to pytanie.
-Czemu ja? Jest wielu dobrych nauczycieli.
-Jeśli nie chcesz, mogę sobie kogoś poszukać...
-Kiedy i gdzie?
-Możemy zacząć już dzisiaj w mojej wytwórni. - odparł uradowany.
Dopiliśmy napoje i skierowaliśmy się w stronę budynku z dużym napisem „JYP”. Gdy dotarliśmy na miejsce weszliśmy do środka, szukając wolnej sali. Później zaczęłam opowiadać chłopakowi, czym charakteryzują się poszczególne tańce, pokazując jednocześnie prostsze ruchy. Po skończonej „lekcji” poszliśmy do dormu GOT7. Chwilę tam posiedziałam, po czym wróciłyśmy z dziewczynami do mieszkania.

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 38

Annyeong.

   Ło matko. W końcu skończyłam ten rozdział pisać. Nieźle mnie wymęczył. Chciałam jeszcze raz baaardzo podziękować tym dwóm osobom, które napisały komentarz pod poprzednim postem. Nawet nie wiecie, jaki ja zaciesz miałam. Jednak kogoś interesuje to opowiadanie :D Nie przedłużam bardziej. Miłego czytania.



-Wyszłabym na miasto, albo poszła do kawiarni, ale nie chcę ci głowy zawracać. - po raz kolejny Asia zaczęła cicho marudzić. - Samej mnie nie puścisz, bo niebezpiecznie, z Magdą też...
-Czy ty coś sugerujesz? - spytałam.
-Ja? Nie. Tak tylko do siebie gadam...
Westchnęłam i z powrotem zagłębiłam się w lekturę. Następnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Asia, otworzysz?
-Oczywiście... - odpowiedziała. - Taemin? Co ty tu robisz?
-Wczoraj marudziłaś, że chcesz wyjść na miasto, to ci niańkę załatwiłam. - odparłam za niego.
-Wcale nie marudziłam.
-Nie, w ogóle. Tu masz zapasowe klucze, gdybyś wróciła przed nami. - podałam dziewczynie przedmiot.
-A wy gdzie się wybieracie?
-Minyoung chciała pouczyć Magdę koreańskiego.
-Aha.
-Podobno nie lubisz tego słowa. - musiałam jej o tym przypomnieć.
-Ja tylko w subtelny sposób chciałam ci dać do zrozumienia, że chcę zakończyć tą rozmowę. Taemin, idziemy! Nie mam zamiaru dłużej przebywać z tą osobą w jednym pomieszczeniu. - powiedziała, po czym wyszła z mieszkania.
O co jej znowu chodzi? Czasami nie mogę jej zrozumieć.

-To gdzie idziemy? - spytał chłopak.
-Mollayo. Zabierz mnie gdzieś, gdzie jeszcze nie byłam.
-A gdzie już byłaś?
-W różnych miejscach. Zwiedzałam Seul dwa razy.
-Nie pomagasz.
-Wiem. Zaskocz mnie.
Taemin po szybkim namyśle zadecydował. Przez całą drogę, a krótka ona nie była, Asia ciągle nawijała z nudów. W końcu przestała być taka nadęta i śmiali się we dwójkę. Nawet nie zauważyła, kiedy dotarli na miejsce.
-Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytała.
-Na sztucznej wyspie Namiseom.
-Ładnie tu.
-430 tys. m² powierzchni i 4km średnicy. Ma kształt półksiężyca. Powstała w wyniku budowy tamy Cheongpyeong w 1944 roku. Nazwa pochodzi od generała Nami – bohatera narodowego, który poległ w wieku 27 lat.
-Dużo o niej wiesz.
-Lubię to miejsce. Ślicznie wygląda o tej porze roku. Wiesz, że specjalnością lokalnych restauracji jest potrawka z krowiego mózgu?
-Fuj! Jak można coś takiego jeść. - zaśmiali się.
-Założono tu obszerny ogród bonsai. Możemy go później zobaczyć.
Po kilku godzinach spacerowania zeszli z wyspy i poszli do kawiarni blisko mieszkania Ani.
-Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział Taemin, siadając przy stoliku.
-Po co?
-Chcę bliżej poznać osobę, którą muszę niańczyć.
-Yah! Nikt ci nie każe tu być.
-Jak to nikt? To przez twoje marudzenie tu jestem. Ale nie przeszkadza mi to. Lubię twoje towarzystwo. Więc jak, zdradzisz mi coś o sobie?
-Niech ci będzie. Jestem otaku, mam ogromną kolekcję poduszek, kubków i innych figurek związanych z anime, tak samo jak Magda. Emm... co by tu jeszcze. Lubię psy. I jestem dziwna, ale to już pewnie zauważyłeś.
-Trochę mało.
-Cóż, moje życie nie jest zbyt interesujące.
-Masz rodzeństwo?
-Taa... denerwującego młodszego brata.
-Umiesz śpiewać?
-Ani. Nie mam żadnych ukrytych talentów.
-Każdy jakieś ma.
-Widocznie jestem wyjątkiem od reguły.
W tym momencie dziewczyna zamachnęła ręką, chcąc sięgnąć po filiżankę, lecz w efekcie większość jej zawartości wylądowała na koszuli Taemina.
-Mianhae!! Nie chciałam!! Nic ci nie jest? - spytała wycierając plamę chusteczką.
-Ne.
-Do waszego dormu jest daleko, a przecież nie będziesz paradował po mieście z brudnym ubraniem. Chodźmy do mnie, a ja spróbuję się jakoś tego pozbyć.
Już po pięciu minutach wchodzili do mieszkania.
-Ściągaj to.
Chłopak od razu wykonał polecenie i zaraz stał z nagim torsem. Asia tylko odwróciła się, poszła do łazienki i zaczęła szorować materiał.
-Nie łatwiej wrzucić to do pralki? - spytał.
-Nie. Tak będzie szybciej.
Po jako takim wypraniu ubrania dziewczyna zawiesiła je na krześle i skierowała się do kuchni, żeby zrobić herbatę. Po chwili postawiła kubek przed chłopakiem, a sama usiadła obok niego przy stole.
-Jakie wrażenia po dzisiejszym dniu? - dopytywał się Taemin. - Tylko proszę, nie mów „mogło być”.
-Haha, było fajnie. Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie tym miejscem.
-Cieszę się. To było pierwsze, co przyszło mi do głowy.
-Tylko ciekawi mnie, czemu jeszcze nie byłam tam z Anią.
-Pewnie przez odległość. Może nie chciało jej się jechać tak daleko.
-Daleko to jest Jeju.
-Racja. Tam też mogę cię kiedyś zabrać, jeśli chcesz.
-Polubiłeś robienie za moją niańkę, co?
-I to jak. Spędzanie z tobą czasu to sama przyjemność.
Spojrzał na dziewczynę i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jej niebieskie oczy. Bardzo powoli zaczął się nad nią pochylać, kiedy nagle zadzwonił telefon Asi. Ta zerwała się z krzesła, odeszła parę kroków i odebrała połączenie.
-Ania, wybrałaś sobie zły moment na dzwonienie.
-Sory. Przeszkodziłam wam w czymś?
-Tak jakby.
-To nie zagaduję. Idź do niego i go pocałuj. Bawcie się dobrze. Paa.
-Ania... - usłyszała sygnał zakończonej rozmowy. - Nie wytrzymam kiedyś z tobą.
Dziewczyna podeszła do Taemina, złapała za kołnierz jego koszuli, którą już zdążył założyć (takie tam magiczne zagięcie czasoprzestrzeni – koszula wysychająca w 10min.), przyciągając do siebie i pocałowała go. Chłopak był zdziwiony zachowaniem Asi, ale nie odsunął się.
-Nie pytaj. Ania kazała.
Ten tylko uśmiechnął się, po czym wpił w usta blondynki.


~~~~~~~~
   Uloce... Wybaczcie za to, że nie napisałam, co się działo na wyspie, ale jakoś nie miałam żadnego pomysłu. Choć i tak całkiem długaśne mi to wyszło.
   Himhim, kiedy mówiłam kuzynce, co będzie się w tym rozdziale działo, poprosiłam ją, żeby wymyśliła, w jaki sposób Asia wyleje tą kawę na Taemina, bo jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić (i tak tego cholera mała nie zrobiła), babcia stwierdziła, że powinnam dać tam jakiś inny napój, bo po kawie plamy straszne zostają. Ale uznałam, że ta kawiarnia mi tam świetnie pasuje. A Taemin raczej mało ciuchów nie ma :)
   W tym rozdziale zakończyłam wątek Asi, więc w następnym z powrotem wracamy do Ani. Muszę sobie tylko przypomnieć, co ja tam dalej wymyśliłam...
   Chciałam Wam jeszcze pokazać zdjęcia wyspy Namiseom. Muszę ją kiedyś zobaczyć na żywo...





piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 37

Omnomnom...

   Ramen już zjedzony, a siły odzyskane. Wczoraj mi trochę smutno było, bo kimchi nie mogłam kupić w Kuchniach Świata :( A na dodatek mojego ulubionego pepero nie było. Ehh... Będę się musiała jeszcze raz tam wybrać.
   Doszłam ostatnio do wniosku, że mogłabym zostać korektorem. Jak już pewnie zauważyliście jestem całkiem niezła w ortografii, a dużo przyjemniej czyta się coś, co jest poprawnie napisane. No chyba, że czytający nie zauważa tych błędów. Ale to już inna sprawa.
   Ten rozdział napisałam już kilka dni temu, ale dopiero teraz mam dostęp do komputera. Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba.



-To gdzie najpierw idziemy?
-Może najpierw na coś spokojniejszego? - spytałam.
-No wiecie co... Przyjechałyśmy się tu zabawić, a nie chodzić na atrakcje dla dzieci. - powiedziała Asia.
Tylko ona z naszej trójki lubi takie rzeczy, jak na przykład kolejki górskie. Obeszłyśmy część lunaparku, kiedy Asia zaczęła marudzić.
-Zjadłabym watę cukrową...
-To sobie kup.
-Za co? Nie posiadam wonów.
Westchnęłam i dałam jej pieniądze. Kiedy się odwróciła skorzystałyśmy z okazji i razem z Magdą uciekłyśmy stamtąd.
-Później będzie miała nam za złe, że ją zostawiłyśmy.
-Trudno. Za jakiś czas zacznie nam dziękować.

Dziewczyna po kupieniu waty cukrowej odwróciła się i nie zobaczyła nikogo znajomego. „Gdzie one znowu polazły?” - pomyślała. Rozglądała się na wszystkie strony, ale nic to nie dało.
-Zgubiłaś się? - spytał chłopak z kapturem na głowie.
-Taemin. Co tu robisz?
-Chciałem się trochę rozerwać. Uwielbiam wesołe miasteczka, a dawno tu nie byłem, więc pomyślałem, że to dobry pomysł. A ty?
-Przyjechałam tu z Anią i Magdą, ale najwyraźniej mnie porzuciły.
-To może spędzimy resztę czasu razem?
-Hmm... Nie byłyśmy na większości atrakcji, więc niech ci będzie.
-Litujesz się nade mną?
-Jeśli nie chcesz, mogę iść sama.
-Ani!! Cieszę się, że się zgodziłaś.
Ruszyli spokojnie przed siebie. Chłopak co jakiś czas podjadał blondynce watę cukrową, z czego ona nie była zachwycona. Kiedy weszli na pierwszą atrakcję od razu się rozchmurzyła. Uśmiech nie opuszczał jej twarzy. Po godzinie zabawy zostało im już ostatnie – dom strachów.
-Jesteś pewna? - spytał Taemin.
-Za kogo ty mnie masz, co?
-Tak tylko pytam. - mruknął już bardziej do siebie.
Weszli do środka i zaczęli przemierzać ciemne korytarze. Asia z początku dumnie kroczyła przed siebie, lecz po chwili zaczęła odskakiwać od nagle pojawiających się strachów. W końcu, za którymś razem znalazła się tak blisko Taemina, że ten postanowił objąć ją w talii i przyciągnąć do siebie. W ten sposób doszli do samego końca. Dopiero wtedy puścił dziewczynę, choć zrobił to niechętnie.
-To ja już będę się zbierać. - powiedziała Asia.
-Odprowadzę cię.
-Myślisz, że sama nie trafię?
-Nie, ale pewnie Ania nie byłaby zadowolona z tego, że włóczysz się sama po Seulu.
-No dobra.
Przez całą drogę rozmawiali i śmiali się. Wyglądali jak starzy przyjaciele. Po pół godziny dotarli na miejsce.
-Świetnie się dzisiaj bawiłem. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. A ty? Podobało ci się?
-Mogło być.
-Tylko tyle? - spytał zdziwiony. - Przecież...
Nagle drzwi od mieszkania otworzyły się i stanęła w nich Ania.
-Już wróciliście? Myślałam, że dłużej wam się zejdzie.
-A co, tak bardzo mnie tu nie chcesz? - powiedziała Asia, po czym weszła do budynku.
-To ja już pójdę. - odezwał się Taemin.
-Do zobaczenia. 


Zamknęłam drzwi i podeszłam do blondynki.
-Co ty taka nadęta? - spytałam.
-A jak myślisz? Porzuciłyście mnie na środku wesołego miasteczka i poszłyście sobie do domu!
-Tak właściwie, to nie wróciłyśmy od razu.
-Mniejsza z tym. Jesteś nieodpowiedzialną opiekunką, która zostawia niepełnoletnią osobę z jakimś chłopakiem.
-Tylko mi nie mów, że ci się nie podobało. Bo w to już kompletnie nie uwierzę.
Nachmurzona poszła do sypialni. Chyba się obraziła. Po chwili zadzwonił Taemin.
-Mam wrażenie, że ona jednak za mną nie przepada. Niby się śmiała, ale wiesz, co odpowiedziała na pytanie, czy jej się podobało? Mogło być.
-Spokojnie. U niej to normalne. Spaczony egzemplarz i tyle. Czasami ciężko ją zrozumieć.
-A kiedy w domu strachów ją objąłem, bo się bała, to chyba czuła się przez to niekomfortowo.
-Bała się? Ona? Czyli dobrze myślałam, że coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Asia się takich rzeczy nie boi. Cały czas się nami bawi. Oto cała jej natura. I uwierz mi, może wyglądała na niezadowoloną, ale w środku skakała z radości.
-Więc mogę jej powiedzieć, co czuję?
-Nie tak szybko. Skoro ona chce się bawić, to dołączmy się do niej. Grajmy w jej grę. Gdyby jej plan tak szybko się zepsuł, nie byłaby z tego zadowolona. Dam ci znać, kiedy wymyśli coś nowego.


~~~~~~~~
Tylko czemu Was tak mało zostało? Choć tak szczerze mówiąc, to Wam się nie dziwię. Sama bym tego nie czytała. Chyba. W mojej głowie to jakoś fajniej wyglądało. Ale jeśli dotrwacie do końca, obiecuję, że będę wstawiała dużo ciekawsze rzeczy.

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 36

Ejoo...

   Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale jakoś nie miałam weny. Na szczęście kuzynka mnie wspomogła. To ona wymyśliła większość tego rozdziału. Ale nie martwcie się, mam już część następnego. I jeszcze małe sprostowanie: zapomniałam o Magdzie, dlatego wprowadziłam poprawkę. Poszła ona razem z Anią, podczas rozmowy z Taeminem (mam nadzieję, że wszyscy wiedzą, o co mi chodzi).



Asia cały czas siedziała z tym głupim uśmieszkiem, wpatrzona w jeden niewidzialny punkt przed sobą. Razem z Magdą postanowiłyśmy nie zwracać na nią uwagi. Po jakimś czasie ocknęła się i zaczęła przeglądać internet na laptopie. Ciągle jakoś dziwnie się zachowywała.
-O matko, jaki on przystojny... - odezwała się po godzinie. - Chyba się zakochałam.
-Ty się w nim zakochałaś już dawno temu.
-Nie mówię teraz o Taeminie. Właśnie znalazłam zdjęcia zespołu, który niedawno zadebiutował, a wokalista jest wręcz cudny.
-Co?! - krzyknęłyśmy z Magdą, spoglądając na siebie.
-I starszy ode mnie tylko o dwa lata.
Podbiegłyśmy do dziewczyny i popatrzyłyśmy w ekran.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz. - powiedziałam.
-Ani trochę. A jeśli masz z tym jakiś problem, to tam są drzwi. - wskazała na wejście do mieszkania.
-Ale przecież dopiero co nie mogłaś oderwać wzroku od Taemina.
-On nawet nie zwracał na mnie uwagi.
-Może nie miał jak, skoro przewiercałaś go wzrokiem?
-Ta jasne. - po chwili popatrzyła na mnie robiąc słodkie oczka. - Ania...
-Co? - spytałam niepewnie. Nigdy nie wiadomo, co wpadnie do tej główki pełnej pomysłów.
-Mogłabyś poprosić prezesa, żeby zorganizował wam spotkanie z nimi?
-Nie.
-Wae?
-Bo w nich chodzi o to, żebyśmy dowiedzieli się więcej o trudach przyszłej kariery. A rookie nie za wiele o takowych wiedzą.
-Oj no weź...
-Nie, to nie.
Wróciłam do stołu i kontynuowałam picie herbaty. Co za świruska. Ja z nią kiedyś nie wytrzymam. Zmienia chłopaków jak rękawiczki.
Poszłam znowu do sypialni, żeby zadzwonić do Taemina.
-Mamy problem. Asi coś strzeliło do łba i wymyśliła sobie, że jest zakochana w wokaliście jakiegoś zespołu, który niedawno zadebiutował.
-Mwo?!
-Ale coś mi w tym nie pasuje. Nie sądzę, żebyś tak szybko jej się odwidział. A już tym bardziej, że on w ogóle nie jest w jej typie.
-Więc co mam robić?
-Na razie nic. Zorientuję się w całej tej sytuacji i wtedy coś wymyślę.
-Arasso.
Teraz musiałam tylko dowiedzieć się co ona kombinuje. Wszystko to jakoś podejrzanie wyglądało.
Dni mijały, a Asia ciągle nawijała o „tym nowym”. Już mnie zaczynała tym denerwować.
-Wiesz, jakbym miała z kimś pójść na randkę, to chciałabym, żeby to było w wesołym miasteczku. Uwielbiam je. - odezwała się pewnego dnia. - Ciekawe, czy Hyunsung też je lubi...
-Kto? - spytałam zdezorientowana.
-No wokalista z tego zespołu, o którym ci ostatnio mówiłam.
-Aha.
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie mówiła „aha”?! To zabija rozmowę!!
-Dobra, spokojnie.
Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Napisałam sms-a do Taemina z pytaniem, kiedy ma trochę wolnego. Wspomniałam mu też o moim planie i ustaliliśmy szczegóły.
Kilka dni później zaczęłam wdrażać swój pomysł w życie.
-Chcecie pójść do wesołego miasteczka?
-Jeszcze się pytasz?
-Kiedy? - spytała Magda.
-Na przykład jutro?
-Okey.
Punkt pierwszy wykonany. Rano wszystkie trzy w dobrych humorach wyszłyśmy z mieszkania. Po niecałych dwudziestu minutach dotarłyśmy na miejsce.
-To gdzie najpierw idziemy?


 Czy tylko ja mam problemy z odmianą słowa "won"? No cóż... Mam nadzieję, że się podobało.