Tak jak wspomniałam w poprzednim poście, daję Wam kolejną część mojego przynudzania. Choć w tym rozdziale dowiecie się trochę więcej.
W ten sposób mijał mi czas. Szkoła, praca, śpiewanie. Któregoś dnia zadzwonił prezes z wiadomością, że wpadł na genialny pomysł. Chciał nas poznać z jakimś zespołem z wytwórni, by powiedzieli coś o swojej karierze. Miało nam to pomóc przy debiucie. W końcu padło na B.A.P. Praktycznie ich nie znałam. Jakoś nie zwróciłam na nich uwagi. Słyszałam jedną piosenkę, ale na tym koniec. Nie miałam nic przeciwko temu pomysłowi. Zawsze dobrze jest poznać kogoś, zanim się go oceni. W końcu nadszedł dzień spotkania, a była to sobota. Byliśmy umówieni w kawiarni. Niestety nie w moim miejscu pracy. Tego dnia akurat szefowa nie chciała mi dać wolnego. Na szczęście ubłagałam ją, żebym mogła skończyć pracę godzinę wcześniej.
-Annyeonghaseyo!! - przywitali się z zespołem, od którego właśnie odeszły fanki. - Ania niedługo powinna do nas dołączyć.
Po około dziesięciu minutach zadzwonił telefon Junghyuna.
-Yeoboseyo? Zaraz tam będę. Muszę na chwilę gdzieś iść. - zwrócił się do reszty. - Niedługo wrócę. Ania ma lekkie problemy z wyjściem. - dopowiedział cicho, gdy Soohyo popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
-Dzięki, że jesteś. Nie wiem czemu, ale nie chce mnie puścić. Mimo, że przecież zgodziła się, żebym wyszła tą godzinę wcześniej.
-Pójdę z nią porozmawiać.
Szefowa ucieszyła się na jego widok. Chwilę rozmawiali, po czym chłopak wziął moją torbę i poszedł w stronę drzwi. Ruszyłam za nim.
-Co jej powiedziałeś? - zaciekawiłam się. Mnie nie chciała słuchać i tylko zaganiała do roboty.
-Prawdę. Że mamy spotkanie, które jest ważne dla naszej przyszłej kariery.
-Hahaha. Masz na nią niezły wpływ. - Uśmiechnęłam się.
Nie minęło dużo czasu, a już byliśmy na miejscu.
-Annyeonghaseyo. Przepraszam za spóźnienie.
-Nic się nie stało. - powiedział Bang Yongguk – lider. Wyglądał jak przestępca, nawet tak brzmiał, ale wiedziałam, że jest bardzo miłym człowiekiem.
Parę dni wcześniej poczytałam o nich w Wikipedii, więc potrafiłam połączyć imię z odpowiednią twarzą. Wszyscy okazali się być bardzo ciekawymi i zabawnymi ludźmi. Zelo – maknae – nawet na siedząco wygląda na bardzo wysokiego człowieka. Rozmawialiśmy tak ze dwie godziny. W tym czasie wiele się o nich dowiedziałam. Polubiłam ich.
-Pójdźmy na karaoke. - zaproponował Daehyun.
-Świetny pomysł!! - odparła Soohyo.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w przestronnym pokoju z kanapami i dużym telewizorem.
-To kto zaczyna? - spytał Youngjae.
-Może zacznijmy od lidera. - wymyślił Zelo. Sprytnie. On jest najmłodszy, więc w ten sposób mógłby być ostatni.
Chłopaki świetnie śpiewają i rapują. Znalazły się też fragmenty choreografii. Było przy tym dużo śmiechu.
-Zelo, teraz twoja kolej. Zostałeś tylko ty i Ania. - ten wstał niechętnie. Chyba nie przepada za karaoke. Zaśpiewał ich piosenkę – 1004 (angel). Wiedziałam, że umie dobrze rapować, ale nie sądziłam, że tak znakomicie śpiewa.
-Ania, wychodź na środek. - powiedziała Minyoung.
-Nie chcę.
-Nie marudź. Wszyscy już śpiewali. Nie masz wyboru. Mamy przewagę. - uśmiechnęła się.
-Dzięki komuś codziennie mam zapewnioną dawkę śpiewania. - popatrzyłam na nią wymownie.
-Oj przestań. Tylko na dobre ci to wyszło.
-Chodź, nie wstydź się. - powiedział Zelo, ciągnąc mnie na „scenę” i wciskając do ręki mikrofon. Zaprezentowałam Hurt – Christiny Aguilery. Gdy skończyłam nastała cisza. Wszyscy patrzyli na mnie oszołomieni. Pierwszy zaczął klaskać Zelo, a za nim reszta. Lekko się ukłoniłam z uśmiechem.
-To było wspaniałe!!
-Czemu wcześniej tu nie przyjechałaś? - zapytał Jongup.
-Nie miałam takiej możliwości. - powiedziałam, idąc w stronę kanapy. - Musiałam najpierw skończyć osiemnaście lat, żeby móc zamieszkać tutaj sama, bo moja rodzina nie byłaby skłonna przeprowadzić się do Azji.
-Masz fantastyczny głos i potrafisz go dobrze wykorzystać. - powiedział Himchan.
-To może pogramy teraz w pepero game? - wtrącił się Jongki. - Zjadłbym trochę słodyczy. - na tę myśl na twarz wypłynął mu szeroki uśmiech.
-Jak przystało na maknae, tylko jedno mu w głowie.
-Ej, ja nie rzucam się na słodycze. - oburzył się Zelo.
-A macie pepero? - zapytałam zaciekawiona.
-Ne.
-Chincha? - Junghyun był naprawdę zdziwiony.
-Wpadliśmy do sklepu, gdy ty poszedłeś po Anię.
-To co, gramy? - dopytywał się Jongki sięgając do siatki z przysmakami.
-Kto pierwszy?
Jedną z paczek wziął do ręki Daemin. Dołączyła do niego Soohyo i tak zaczęła się zabawa. Rywalizacja była zacięta. Każdy chciał wygrać, choć większość bała się bardziej zbliżyć do swojego partnera. Nie byłam wyjątkiem.
-Wasza dwójka jeszcze nie próbowała. - zwrócili się do mnie i Junghyuna.
-Nie, jebal. - prosiłam. Nie miałam nic przeciwko chłopakowi, ale nie za bardzo chciałam w to grać.
-Nie ma wymówek. - nie mieliśmy wyboru. Ostatecznie skończyliśmy na 3cm.
-Kiepsko wam poszło. Kto teraz?
-Ja. - odezwał się Zelo podchodząc do mnie.
Chyba nie myślał, że zrobię to jeszcze raz? Trzymał pepero na wysokości mojej twarzy. Dobra, niech mu będzie. Potem nie daliby mi spokoju. Złapałam zębami za jeden koniec. Junhong pochylił się i zrobił to samo na drugim. Już miałam się wycofać w tym samym momencie co wcześniej, lecz nagle chłopak przytrzymał mnie ręką za kark. Doszliśmy do 1,5cm.
-WOW!! Zelo spokojnie. - Minyoung uśmiechnęła się mówiąc to.
-Próbowała się wycofać, więc musiałem ją jakoś powstrzymać. Nie lubię przegrywać. A ty jesteś bardzo strachliwa. - zwrócił się do mnie.
Ja? Strachliwa?! Już ja mu pokażę.
-A udowodnić ci, że jednak nie? - przymrużyłam oczy.
-Proszę bardzo. Kto teraz chętny? Lepiej, żeby był to ktoś z B.A.P, bo ze swoimi się za dobrze znasz.
-Wiem, o co ci chodzi. - odezwała się Soohyo. - I myślę, że powinieneś to być ty. W końcu jesteście do siebie najbardziej zbliżeni wiekowo.
- Niech będzie. - przytaknął.
Wzięłam kolejne pepero. Byłam nieźle zdeterminowana. Wykonaliśmy tą samą czynność co wcześniej. Splotłam ręce za plecami i brnęłam w to dalej. Widać było zdziwienie w oczach Zela, gdy nasze twarze dzieliło jedynie 5mm. Ale na tym zakończyłam.
-I co, nadal uważasz, że jestem taka strachliwa?
-Ani. Zdecydowanie nie. Tak tylko żartowałem. Niektórym trzeba po prostu dobrej motywacji. - Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Wyszło na to, że tą ostatnią akcją wygraliśmy, bo nikt nawet nie próbował pobić naszego rekordu. Późnym wieczorem wszyscy wymieniliśmy się numerami telefonów i rozeszliśmy do domów.
Ło matko, zaraz północ!! A jutro do szkoły trzeba wstać. No więc, ten teges, miłych snów :D
wtorek, 30 września 2014
A teraz trochę hangul
Annyeong!!
Skoro jest to blog po części dotyczący Korei, postanowiłam "pouczyć" Was trochę koreańskiego. Sama za wiele nie umiem, ale podstawy jakieś będą. Zacznijmy od historii.
W państwie Koreańskim, funkcjonującym wtedy pod nazwą Joseon, ludzie posługiwali się językiem chińskim. Jak wiadomo nie jest on prosty, dlatego nie wszyscy potrafili nim pisać. Dopiero na polecenie króla Sejonga Wielkiego, czwartego króla z dynastii Yi, grupa uczonych opracowała w 1446 roku fonetyczny alfabet narodowy 훈민 정음 hunmin cheongeum, czyli "nauczanie ludu poprawnej wymowy". Dzięki temu nawet prości ludzie mogli zapisywać wszystko, od skarg po mądrości i wiedzę zdobytą przez lata doświadczeń. A tak przy okazji król, Sejong był najwybitniejszym władcą Korei, co zresztą widać patrząc na to, czego dokonał. Słyszałam również wersję, że to jego dzieci stworzyły alfabet. Nie zdziwiłabym się, gdyby była to prawda, gdyż jest on naprawdę bardzo łatwy do nauczenia się. W tamtym kraju praktycznie nie istnieje coś takiego jak analfabetyzm.
No dobra, teraz trochę konkretów. Alfabet koreański składa się z 21 samogłosek i 19 spółgłosek. Tutaj tak samo jak w japońskim (przynajmniej teoretycznie) obowiązuje kolejność stawiania kresek. Zdążyłam już zauważyć, że Koreańczycy często to olewają i piszą jak im wygodniej.
Jak widać niektóre znaki są dźwięczne lub bezdźwięczne, w zależności od tego, gdzie się znajdują. Ale to już jest bardziej skomplikowane. Ja szczerze mówiąc nie nauczyłam się regułek do tego, a słowa odczytuję, jak mi ładniej brzmi.
ㅈ- tą literkę czyta się jak coś pomiędzy "dz" a "cz". ㅊ- tą natomiast między "ć" a "cz".
Nie próbujcie wymawiać tego jak podwojone litery. Nic bardziej mylnego. Po prostu daje się na nie większy nacisk. Teraz czas na samogłoski.
Tu sprawa trochę bardziej się komplikuje. "y" czytamy jak polskie "j", "eo" - "o", "o" - niby tak samo, ale przy lekkim zaokrągleniu warg, a "eu" - coś jak polskie "y", choć bardziej przypomina niemieckie "ü".
"ae" czytamy jak szerokie "e", "w" - "ł", "oe" - "łe", a "ui" - "yi" lub "i", może być także wymawiana jako "e".
To by było dzisiaj na tyle. W następnym poście wstawię jeszcze tylko opowiadanie i koniec. W najbliższych dniach będę kontynuować chwalenie się swoją "znajomością" tego języka.
Skoro jest to blog po części dotyczący Korei, postanowiłam "pouczyć" Was trochę koreańskiego. Sama za wiele nie umiem, ale podstawy jakieś będą. Zacznijmy od historii.
W państwie Koreańskim, funkcjonującym wtedy pod nazwą Joseon, ludzie posługiwali się językiem chińskim. Jak wiadomo nie jest on prosty, dlatego nie wszyscy potrafili nim pisać. Dopiero na polecenie króla Sejonga Wielkiego, czwartego króla z dynastii Yi, grupa uczonych opracowała w 1446 roku fonetyczny alfabet narodowy 훈민 정음 hunmin cheongeum, czyli "nauczanie ludu poprawnej wymowy". Dzięki temu nawet prości ludzie mogli zapisywać wszystko, od skarg po mądrości i wiedzę zdobytą przez lata doświadczeń. A tak przy okazji król, Sejong był najwybitniejszym władcą Korei, co zresztą widać patrząc na to, czego dokonał. Słyszałam również wersję, że to jego dzieci stworzyły alfabet. Nie zdziwiłabym się, gdyby była to prawda, gdyż jest on naprawdę bardzo łatwy do nauczenia się. W tamtym kraju praktycznie nie istnieje coś takiego jak analfabetyzm.
No dobra, teraz trochę konkretów. Alfabet koreański składa się z 21 samogłosek i 19 spółgłosek. Tutaj tak samo jak w japońskim (przynajmniej teoretycznie) obowiązuje kolejność stawiania kresek. Zdążyłam już zauważyć, że Koreańczycy często to olewają i piszą jak im wygodniej.
![]() |
Od góry: k,g; n; t,d; l,r; m; p,b; s; ng. |
Jak widać niektóre znaki są dźwięczne lub bezdźwięczne, w zależności od tego, gdzie się znajdują. Ale to już jest bardziej skomplikowane. Ja szczerze mówiąc nie nauczyłam się regułek do tego, a słowa odczytuję, jak mi ładniej brzmi.
![]() |
Od góry: ch,j; ch; k; t; p; h. |
ㅈ- tą literkę czyta się jak coś pomiędzy "dz" a "cz". ㅊ- tą natomiast między "ć" a "cz".
![]() |
Od góry: kk; tt; pp; ss; jj. |
Nie próbujcie wymawiać tego jak podwojone litery. Nic bardziej mylnego. Po prostu daje się na nie większy nacisk. Teraz czas na samogłoski.
![]() |
Od góry: a; ya; eo; yeo; o; yo; u; yu; eu; i. |
Tu sprawa trochę bardziej się komplikuje. "y" czytamy jak polskie "j", "eo" - "o", "o" - niby tak samo, ale przy lekkim zaokrągleniu warg, a "eu" - coś jak polskie "y", choć bardziej przypomina niemieckie "ü".
![]() |
Od góry: ae; yae; e; ye. I coś, czego nie lubię najbardziej, czyli dyftongi: wa; wae; oe; wo; we; wi; ui. |
"ae" czytamy jak szerokie "e", "w" - "ł", "oe" - "łe", a "ui" - "yi" lub "i", może być także wymawiana jako "e".
To by było dzisiaj na tyle. W następnym poście wstawię jeszcze tylko opowiadanie i koniec. W najbliższych dniach będę kontynuować chwalenie się swoją "znajomością" tego języka.
poniedziałek, 29 września 2014
Rozdział 10
Annyeong.
Przepraszam Was bardzo, ale nie dam rady wstawić dzisiaj planowanego posta. Jestem wykończona po dzisiejszej wycieczce klasowej do Janowa Podlaskiego. A do tego złapał mnie denerwujący katar. Dlatego Wy sobie teraz poczytajcie, a ja idę spać.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Do torby wrzuciłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy: telefon, słuchawki i książkę na wszelki wypadek i ruszyłam do pracy. Uwielbiam czytać. Co chwila znajduję jakieś ciekawe książki. Mam to chyba po mamie. Dzień był taki sam jak zwykle. Dopóki nie przyszli moi znajomi. Usiedli przy największym stoliku i chcieli złożyć zamówienie, więc do nich podeszłam.
-Annyeong!! - przywitali mnie z entuzjazmem.
-Annyeong. Co chcecie zamówić? - Wszystko zapisywałam w małym notesiku.
-Naprawdę nie znajdziesz czasu, żeby na chwilę z nami usiąść?
-Naprawdę. Pracuję. - Podniosłam wyżej rękę z notesem.
-Nie macie tu żadnej przerwy?
-Tylko krótką „obiadową”, ale później.
Skierowałam się w stronę lady, żeby podać listę współpracownikowi. Już miałam podchodzić do kolejnego klienta, gdy zatrzymała mnie szefowa.
-Co to za przystojniacy tam siedzą? Wygląda na to, że ich znasz.
-Koledzy z klasy.
-Musisz mieć ciekawą szkołę. - powiedziała idąc w stronę tamtego stolika.
Cała szefowa. Za każdym razem, gdy widzi kogoś bardziej interesującego musi do niego podejść. Na wiek nawet nie zwraca uwagi. Wygląda na to, że dobrze dogaduje się z moimi znajomymi.
-Ania, podejdź na chwilę!! - zawołała kobieta machając do mnie. Zrobiłam, o co prosiła. - Może zrobisz sobie przerwę i się dosiądziesz?
-Yoonmyeon sobie sam nie poradzi.
-Da radę. Przed twoim przybyciem nie miał nikogo do pomocy. Yoonmyeon zastąpisz na chwilę Anię?! - krzyknęła. Ten tylko przytaknął i wziął się do roboty. Szefowa poklepała miejsce obok siebie, więc na nim usiadłam. - To do jakiej szkoły chodzicie?
-Tej należącej do TS Entertainment. Jesteśmy trainee. - kobieta wytrzeszczyła oczy.
-Chincha?! Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? - zwróciła się do mnie.
-Bo nie było takiej potrzeby.
-Umiesz śpiewać?
-Ne.
-Zaprezentujesz coś?
-Nie mam gitary, a nie chcę śpiewać a cappella. - Ta zerwała się nagle z miejsca i pobiegła do Yoonmyeona. Zniknęła za drzwiami, żeby po chwili powrócić z instrumentem w ręku. No tak. Zapomniałam, że przecież mój współpracownik jest muzykiem. Często nie miał czasu wrócić do domu przed próbami, więc przychodził z gitarą do kawiarni. Zrezygnowana wzięłam „wiosło” do ręki. Spojrzałam jeszcze na Minyoung, która wyglądała na dziwnie zadowoloną.
-A ty co się tak cieszysz. - powiedziałam. - Idziesz ze mną.
-Ale czemu ja?
-Bo ja tak mówię. - dziewczyna uznała, że chyba nie ma wyboru i powoli wstała. Ruszyłyśmy pod ścianę obok lady. - Let it go. Na dwa głosy, tak jak to kiedyś ćwiczyłyśmy. - pokiwała głową.
Gdy zaczęłyśmy śpiewać cała sala zwróciła twarze w naszą stronę. Wygląda na to, że im się podobało, sądząc po entuzjastycznych oklaskach na koniec.
-Kamsahamnida!! - ukłoniłyśmy się w stronę widowni. Oddałam gitarę, po czym wróciłyśmy do stolika.
-Daebak!! - kobieta klasnęła w dłonie. - Ślicznie śpiewacie.
-Dziękujemy.
-Ania, co ty na to, żebyś codziennie śpiewała tu jakąś piosenkę dla klientów? Oczywiście dałabym ci podwyżkę.
-Mollayo. Musiałabym się spytać prezesa, co o tym myśli.
-W takim razie czekam na odpowiedź.
Prezes był zachwycony tym pomysłem. Uznał, że w ten sposób już teraz zdobędę wielu fanów. Przy okazji umilałam Yoonmyeonowi pracę. Jego reakcja była taka sama jak wszystkich „Nie sądziłem, że jesteś tak utalentowana.”. Szczerze mówiąc, zaczęło mnie to już nudzić. Wszyscy mnie non stop chwalą, a siebie nie doceniają.
Miłych snów. Jal ja.
Przepraszam Was bardzo, ale nie dam rady wstawić dzisiaj planowanego posta. Jestem wykończona po dzisiejszej wycieczce klasowej do Janowa Podlaskiego. A do tego złapał mnie denerwujący katar. Dlatego Wy sobie teraz poczytajcie, a ja idę spać.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Do torby wrzuciłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy: telefon, słuchawki i książkę na wszelki wypadek i ruszyłam do pracy. Uwielbiam czytać. Co chwila znajduję jakieś ciekawe książki. Mam to chyba po mamie. Dzień był taki sam jak zwykle. Dopóki nie przyszli moi znajomi. Usiedli przy największym stoliku i chcieli złożyć zamówienie, więc do nich podeszłam.
-Annyeong!! - przywitali mnie z entuzjazmem.
-Annyeong. Co chcecie zamówić? - Wszystko zapisywałam w małym notesiku.
-Naprawdę nie znajdziesz czasu, żeby na chwilę z nami usiąść?
-Naprawdę. Pracuję. - Podniosłam wyżej rękę z notesem.
-Nie macie tu żadnej przerwy?
-Tylko krótką „obiadową”, ale później.
Skierowałam się w stronę lady, żeby podać listę współpracownikowi. Już miałam podchodzić do kolejnego klienta, gdy zatrzymała mnie szefowa.
-Co to za przystojniacy tam siedzą? Wygląda na to, że ich znasz.
-Koledzy z klasy.
-Musisz mieć ciekawą szkołę. - powiedziała idąc w stronę tamtego stolika.
Cała szefowa. Za każdym razem, gdy widzi kogoś bardziej interesującego musi do niego podejść. Na wiek nawet nie zwraca uwagi. Wygląda na to, że dobrze dogaduje się z moimi znajomymi.
-Ania, podejdź na chwilę!! - zawołała kobieta machając do mnie. Zrobiłam, o co prosiła. - Może zrobisz sobie przerwę i się dosiądziesz?
-Yoonmyeon sobie sam nie poradzi.
-Da radę. Przed twoim przybyciem nie miał nikogo do pomocy. Yoonmyeon zastąpisz na chwilę Anię?! - krzyknęła. Ten tylko przytaknął i wziął się do roboty. Szefowa poklepała miejsce obok siebie, więc na nim usiadłam. - To do jakiej szkoły chodzicie?
-Tej należącej do TS Entertainment. Jesteśmy trainee. - kobieta wytrzeszczyła oczy.
-Chincha?! Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? - zwróciła się do mnie.
-Bo nie było takiej potrzeby.
-Umiesz śpiewać?
-Ne.
-Zaprezentujesz coś?
-Nie mam gitary, a nie chcę śpiewać a cappella. - Ta zerwała się nagle z miejsca i pobiegła do Yoonmyeona. Zniknęła za drzwiami, żeby po chwili powrócić z instrumentem w ręku. No tak. Zapomniałam, że przecież mój współpracownik jest muzykiem. Często nie miał czasu wrócić do domu przed próbami, więc przychodził z gitarą do kawiarni. Zrezygnowana wzięłam „wiosło” do ręki. Spojrzałam jeszcze na Minyoung, która wyglądała na dziwnie zadowoloną.
-A ty co się tak cieszysz. - powiedziałam. - Idziesz ze mną.
-Ale czemu ja?
-Bo ja tak mówię. - dziewczyna uznała, że chyba nie ma wyboru i powoli wstała. Ruszyłyśmy pod ścianę obok lady. - Let it go. Na dwa głosy, tak jak to kiedyś ćwiczyłyśmy. - pokiwała głową.
Gdy zaczęłyśmy śpiewać cała sala zwróciła twarze w naszą stronę. Wygląda na to, że im się podobało, sądząc po entuzjastycznych oklaskach na koniec.
-Kamsahamnida!! - ukłoniłyśmy się w stronę widowni. Oddałam gitarę, po czym wróciłyśmy do stolika.
-Daebak!! - kobieta klasnęła w dłonie. - Ślicznie śpiewacie.
-Dziękujemy.
-Ania, co ty na to, żebyś codziennie śpiewała tu jakąś piosenkę dla klientów? Oczywiście dałabym ci podwyżkę.
-Mollayo. Musiałabym się spytać prezesa, co o tym myśli.
-W takim razie czekam na odpowiedź.
Prezes był zachwycony tym pomysłem. Uznał, że w ten sposób już teraz zdobędę wielu fanów. Przy okazji umilałam Yoonmyeonowi pracę. Jego reakcja była taka sama jak wszystkich „Nie sądziłem, że jesteś tak utalentowana.”. Szczerze mówiąc, zaczęło mnie to już nudzić. Wszyscy mnie non stop chwalą, a siebie nie doceniają.
Miłych snów. Jal ja.
Rozdział 9
Hejo!!
Znowu nie wiem co napisać. Wymyśliłam już temat kolejnego posta, ale napiszę go dopiero jutro, ze względu na późną porę. Bez zbędnego gadania, życzę miłego czytania.
-Nie chcielibyście do mnie wpaść? - spytałam „kumpli z zespołu”. - Moja mama bardzo chce was poznać.
-Jestem za. ciekawi mnie jak mieszkasz. - A Minyoung tylko o jednym. Chyba z miesiąc męczyła mnie, żebym opisała jej wygląd mojego mieszkania. A ponieważ nie chciało mi się myśleć nad konkretami, kończyło się na zdaniu „Jest tam kuchnia, sypialnia i łazienka.”. Kiedy prosiła o jakieś szczegóły, odpowiadałam „W kuchni stoi stół i krzesła, jest kuchenka i lodówka, a w sypialni łóżko i szafa. Chyba nie muszę mówić, co znajduje się w łazience?”. W końcu dała sobie spokój.
-To co, od razu po szkole?
-Ne.
Lekcje minęły nam szybko, więc w dobrym humorze skierowaliśmy się w stronę mojego zakątka. Na miejsce dotarliśmy po piętnastu minutach.
-Omo!! Jak tu ślicznie!! - zachwyciła się Minyoung.
-Zwykłe mieszkanie. - powiedziałam.
-Ale ładnie wystrojone. Masz talent.
-Do czego?
-No, do projektowania wnętrza. Na prawdę nieźle się urządziłaś.
-Chcecie coś do picia?
-A co masz?
-Herbatę?
-Niech będzie.
Tak, jestem uzależniona od herbaty. Piję ją w ogromnych ilościach. Po co wydawać dużo pieniędzy na dziwne napoje, kiedy można zrobić coś tak uniwersalnego. W zimę ogrzeje, a w lato wystarczy schłodzić i już masz idealny napój.
Wszyscy dostali swoje kubki, po czym usiedli na podłodze, a ja włączyłam laptopa.
-Hi mom. - Zaczęłam rozmowę na skypie. Po drugiej stronie siedziała mama i siostra. Na szczęście wszyscy znaliśmy dobrze angielski, więc nie było problemów z porozumiewaniem się. - Chciałam wam przedstawić mój przyszły zespół. - w tym momencie każdy po kolei powiedział jak się nazywa.
-Miło mi was poznać. Ania wiele o was opowiadała.
Całkiem długo rozmawialiśmy. Moi znajomi mogli się w końcu wygadać. Wygląda na to, że się polubili. Po jakimś czasie zadzwonił telefon Soohyo.
-Yeoboseyo? Omma, nie mogę jeszcze chwilę zostać? Ne. - rozłączyła się. - Muszę już wracać. - oznajmiła ze smutkiem.
-My też będziemy się już zbierać. - powiedziała reszta wstając. - Do widzenia. - zwrócili się do mojej mamy.
-Do widzenia.
-Jutro sobota. Może się gdzieś spotkamy? - zaproponował Jongki zakładając buty.
-Ja nie mogę. - odpowiedziałam. - Muszę iść do pracy.
-To ty masz jakąś pracę?!
-I to w weekend? - zaczęłam się śmiać widząc ich reakcję.
-Jestem kelnerką w kawiarni niedaleko. Muszę za coś tutaj żyć, a nie chcę polegać na rodzicach.
-Wyślij adres sms-em, to wpadniemy z wizytą. - Powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
-Ja tam będę pracować. Nie będę miała za bardzo czasu na rozmawianie z wami.
-Ale masz wysłać.
-Arasso.
-To do zobaczenia jutro.
-Pa.
Znowu nie wiem co napisać. Wymyśliłam już temat kolejnego posta, ale napiszę go dopiero jutro, ze względu na późną porę. Bez zbędnego gadania, życzę miłego czytania.
-Nie chcielibyście do mnie wpaść? - spytałam „kumpli z zespołu”. - Moja mama bardzo chce was poznać.
-Jestem za. ciekawi mnie jak mieszkasz. - A Minyoung tylko o jednym. Chyba z miesiąc męczyła mnie, żebym opisała jej wygląd mojego mieszkania. A ponieważ nie chciało mi się myśleć nad konkretami, kończyło się na zdaniu „Jest tam kuchnia, sypialnia i łazienka.”. Kiedy prosiła o jakieś szczegóły, odpowiadałam „W kuchni stoi stół i krzesła, jest kuchenka i lodówka, a w sypialni łóżko i szafa. Chyba nie muszę mówić, co znajduje się w łazience?”. W końcu dała sobie spokój.
-To co, od razu po szkole?
-Ne.
Lekcje minęły nam szybko, więc w dobrym humorze skierowaliśmy się w stronę mojego zakątka. Na miejsce dotarliśmy po piętnastu minutach.
-Omo!! Jak tu ślicznie!! - zachwyciła się Minyoung.
-Zwykłe mieszkanie. - powiedziałam.
-Ale ładnie wystrojone. Masz talent.
-Do czego?
-No, do projektowania wnętrza. Na prawdę nieźle się urządziłaś.
-Chcecie coś do picia?
-A co masz?
-Herbatę?
-Niech będzie.
Tak, jestem uzależniona od herbaty. Piję ją w ogromnych ilościach. Po co wydawać dużo pieniędzy na dziwne napoje, kiedy można zrobić coś tak uniwersalnego. W zimę ogrzeje, a w lato wystarczy schłodzić i już masz idealny napój.
Wszyscy dostali swoje kubki, po czym usiedli na podłodze, a ja włączyłam laptopa.
-Hi mom. - Zaczęłam rozmowę na skypie. Po drugiej stronie siedziała mama i siostra. Na szczęście wszyscy znaliśmy dobrze angielski, więc nie było problemów z porozumiewaniem się. - Chciałam wam przedstawić mój przyszły zespół. - w tym momencie każdy po kolei powiedział jak się nazywa.
-Miło mi was poznać. Ania wiele o was opowiadała.
Całkiem długo rozmawialiśmy. Moi znajomi mogli się w końcu wygadać. Wygląda na to, że się polubili. Po jakimś czasie zadzwonił telefon Soohyo.
-Yeoboseyo? Omma, nie mogę jeszcze chwilę zostać? Ne. - rozłączyła się. - Muszę już wracać. - oznajmiła ze smutkiem.
-My też będziemy się już zbierać. - powiedziała reszta wstając. - Do widzenia. - zwrócili się do mojej mamy.
-Do widzenia.
-Jutro sobota. Może się gdzieś spotkamy? - zaproponował Jongki zakładając buty.
-Ja nie mogę. - odpowiedziałam. - Muszę iść do pracy.
-To ty masz jakąś pracę?!
-I to w weekend? - zaczęłam się śmiać widząc ich reakcję.
-Jestem kelnerką w kawiarni niedaleko. Muszę za coś tutaj żyć, a nie chcę polegać na rodzicach.
-Wyślij adres sms-em, to wpadniemy z wizytą. - Powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
-Ja tam będę pracować. Nie będę miała za bardzo czasu na rozmawianie z wami.
-Ale masz wysłać.
-Arasso.
-To do zobaczenia jutro.
-Pa.
piątek, 26 września 2014
Rozdział 7 i 8
Annyeong.
Znowu nie wiem co napisać. Jakoś tak brak mi pomysłów. Tak przy okazji, cieszę się, że ktokolwiek wchodzi na ten blog. Nie wiem czemu, ale ludzie zazwyczaj mnie nie lubią. To jest trochę denerwujące. Mam nadzieję, że Wy nie macie takiego problemu. A teraz wstawiam dwie części opowiadania.
Znowu nie wiem co napisać. Jakoś tak brak mi pomysłów. Tak przy okazji, cieszę się, że ktokolwiek wchodzi na ten blog. Nie wiem czemu, ale ludzie zazwyczaj mnie nie lubią. To jest trochę denerwujące. Mam nadzieję, że Wy nie macie takiego problemu. A teraz wstawiam dwie części opowiadania.
Obudziłam
się w szpitalu. Junghyun spał z głową opartą o mnie, ale kiedy się
poruszyłam wstał szybko, spoglądając na moją twarz.
-Jak
się czujesz? - zapytał.
-Dobrze.
Co się stało?
-Zemdlałaś.
Lekarz mówi, że to pewnie z przemęczenia. - o wilku mowa. Do sali
wszedł mężczyzna po 40-stce, ubrany w biały fartuch.
-Musimy
zrobić badania. Czy mógłby pan na chwilę wyjść?
-Oczywiście.
- powiedział Junghyun wstając z miejsca.
Po
około dziesięciu minutach mój przyjaciel wrócił.
-Wszystko
w porządku. - odezwał się lekarz. - Możesz już wracać do domu.
Przez najbliższe kilka dni nie przemęczaj się zbytnio i chodź
wcześnie spać. Najlepiej, żebyś jutro zrobiła sobie wolne od
szkoły i dużo odpoczywała. Mógłby pan jej przypilnować przez
jakiś czas? - Zwrócił się do chłopaka.
-Ne.
-Dobrze.
W takim razie możecie już iść.
Jak
zwykle przez całą drogę rozmawialiśmy. Tematy chyba nigdy się
nam nie skończą. Junghyun odprowadził mnie pod same drzwi.
-To
do zobaczenia jutro w szkole. - powiedziałam na pożegnanie.
-Chyba
sobie żartujesz. Zostajesz w domu. Nie próbuj mi się tam nawet na
oczy pokazywać.
-Oj
przestań. Nic mi nie jest. Jutro będę w pełni sił.
-Nie
kłóć się ze mną. Lekarz chyba wie lepiej, prawda? A teraz idź odpoczywać. - Lekko popchnął mnie do
drzwi.
-No
właśnie, a ty czemu nie w szkole? - zapytałam, odwracając się do
niego.
-Ktoś
musiał się tobą zająć.
No
cóż... chyba nie mam innego wyboru, jak tylko siedzieć na tyłku i
się nudzić.
^^^^^^^^^^
Następnego
dnia wstałam dopiero o 13, chociaż poszłam spać dosyć wcześnie.
Spojrzałam jeszcze raz na naszą piosenkę. Zrobiliśmy nawet więcej
niż potrzeba. Składała się ona z dwóch zwrotek i refrenów. Była
oczywiście o miłości, bo o czym by innym. Najpopularniejsza
tematyka. Choć ja jeszcze nigdy nie byłam zakochana, to całkiem
sprawnie mi poszło z moją częścią. Podejrzewam, że Junghyun już
coś o tych sprawach wie, ponieważ w jego tekście wyraźnie słychać
wlane w to uczucia. O 16 miałam już dosyć siedzenia w czterech
ścianach, dlatego postanowiłam wybrać się do szkoły i poćwiczyć
trochę na fortepianie.
Siedziałam
przy instrumencie i zapisywałam na kartce ostatnie poprawki, gdy
nagle ujrzałam w wejściu Junghyuna.
-Co
tu robisz? Miałaś być w domu. - był wyraźnie zirytowane.
-Miałam
odpuścić sobie dzisiaj naukę, a nie przyjemne spędzanie czasu.
Mała przestrzeń zaczęła mnie przytłaczać, więc pomyślałam,
że wybiorę się na spacer i jakoś tak trafiłam tutaj. -
uśmiechnęłam się. Chłopak tylko westchnął i przysiadł się do
mnie.
-Obiecaj
mi, że będziesz o siebie dbać.
-Obiecuję.
A teraz idź po gitarę i przećwiczmy naszą piosenkę, skoro już
tu jesteśmy. - mówiąc to lekko szturchnęłam go łokciem w żebra.
Ten w zamian popatrzył na mnie z pode łba. Chwilę później już
graliśmy.
-Całkiem
fajnie nam wyszło.
-”Całkiem
fajnie”?! To było genialne!! - krzyknęła Minyoung wbiegając do
sali. - Jesteście niesamowici, a wasze głosy świetnie się
zgrywają!!
-Bez
przesady. Jeszcze dużo nam brakuje do tej „niesamowitości”. -
odpowiedziałam.
-Jakim
cudem stworzyliście coś tak pięknego w dwa tygodnie?
-Jakoś
tak. A wy macie już skończony projekt?
-Niby
tak, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Czemu nie było cię dzisiaj w
szkole? - szybko zmieniła temat.
-Musiałam
trochę odpocząć. Zalecenie lekarza.
-Coś
się stało? - spytała wyraźnie zmartwiona.
-Ani.
Tylko nie czułam się najlepiej.
Dwa
dni później znaleźliśmy się w tej samej sali, tyle że z resztą
klasy. Moim zdaniem wszyscy wykonali świetną robotę. Naprawdę się
postarali. W końcu przyszła nasza kolej. Wyszło nawet lepiej niż
na próbach. Gdy skończyliśmy cała sala zaczęła bić brawo.
-Daebak!!
Zdecydowanie szóstka!! - z radością okrzyknęła nauczycielka.
-Kamsahamnida.
- Powiedzieliśmy zadowoleni.
czwartek, 25 września 2014
Rozdział 5 i 6
Znowu mnie olśniło i w końcu napisałam kawałek rozdziału. Co prawda krótki, ale już jakiś wstęp jest. Przepraszam, że o niczym ciekawym nie piszę, ale obiecuję w ten weekend nad tym pomyśleć. Nie chcę, żeby znajdowało się tu tylko opowiadanie. Nienawidzę, kiedy mnie gardło boli. Kocham śpiewać i robię to automatycznie zapominając, że w ten sposób ciężej mi będzie wyzdrowieć. Nie mówiąc już o tym, że zbliża się weekend i co za tym idzie jadę do domu, gdzie czeka na mnie fortepian, ale przez całą tą sytuację będę musiała się ograniczyć tylko do grania :( No dobra, nie gadam już tyle i wstawiam kolejną część.
Następnego ranka obudziłam się cała w skowronkach. W tak krótkim czasie spełniają się moje największe marzenia. Przyjechałam do Korei, zostałam trainee i poznałam świetnych ludzi. Z tego ostatniego cieszę się najbardziej, bo do tej pory trafiałam na samych idiotów, przez których nie wytrzymywałam psychicznie... ale o tym innym razem. Po obfitym śniadaniu wyszłam do szkoły. Nie myślcie sobie, że byłam grubym łakomczuchem. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a biorąc pod uwagę to, że będę się uczyć, zapewne niedługo zrobiłabym się głodna. A tak w ogóle, to jestem szczupła i codziennie przez pół godziny skaczę na skakance. Jest to dobre nie tylko dla utrzymania prawidłowej wagi, ale i kondycji, a będzie mi ona niedługo potrzebna. Przed wejściem do szkoły ujrzałam Soohyo. Uśmiechnęła się na mój widok, po czym do mnie pomachała.
-Annyeong!! - krzyknęła.
-Annyeong. Gdzie reszta?
-Porzucili mnie i weszli już do szkoły. Chodź. Pokażę ci, gdzie jest sekretariat.
Przeszłyśmy kilkoma korytarzami, aż w końcu dotarłyśmy na miejsce. Ta szkoła była ogromna. Pewnie dużo czasu minie, zanim przestanę się w niej gubić.
-Ja muszę już iść, bo nauczycielka mnie zamorduje za kolejne spóźnienie. - Uśmiechnęła się i wytłumaczyła, jak mam dojść do klasy, a chwilę później zniknęła za zakrętem.
Zapukałam do drzwi i weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Od razu pokierowano mnie o dyrektora.
-Annyeonghaseyo. - odezwałam się cicho.
-Annyeonghaseyo. To ty jesteś tą naszą nową uczennicą z Europy?
-Ne.
-Trochę daleko. Mam nadzieję, że ci się u nas spodoba.
Nagle usłyszałam ciche pukanie, a w drzwiach ukazali się moi nowi znajomi.
-Annyeonghaseyo. - powiedzieli razem.
-Wejdźcie. Chciałem was poinformować, że od dzisiaj wszyscy razem będziecie chodzić do klasy B. W ten sposób już teraz zaczniecie wspólnie pracować. Nie będzie wam to przeszkadzać?
-Ne. - nie sądzę, żeby ktokolwiek planował zaprzeczyć. To w końcu dyrektor.
-W takim razie uciekajcie na lekcje. A ty zgłoś się później po mundurek do portierni. - zwrócił się do mnie.
-Dobrze.
-Annyeonghi gyeseyo.
... no dobra, dam wam jeszcze kolejną część, bo ta mam wrażenie, że też jest jakaś krótka.
Dzień zleciał mi bardzo szybko. Aż mnie to zdziwiło. Odebrałam swój nowy strój szkolny i popędziłam do domu. Spieszyłam się, bo o dziwo w ciągu tych kilku dni udało mi się znaleźć pracę dorywczą. Byłam zwykłą kelnerką w spokojnej kawiarence. Moja szefowa okazała się być bardzo sympatyczną ajummą. Jak się okazało, pracowałam tam z facetem po dwudziestce. Miło się na niego patrzyło, ale nie mówię, że mi się podobał. Po prostu dobrze wyglądał.
Tak leciały mi dni. Najpierw szkoła, potem praca. Raczej nic interesującego się nie działo. Chociaż było jedno nieprzyjemne zdarzenie.
-Będziecie mieć kolejny projekt, tym razem do wykonania w parach. - Odezwała się nauczycielka. - Kto będzie z kim ustalę w losowaniu. - wskazała na okrągły wazon, ze złożonymi karteczkami w środku. To wyglądało jak scena z filmu „Igrzyska śmierci”. Wszyscy siedzą w równo ustawionych ławkach, a pani losuje, z kim będziemy musieli męczyć się nad zadaniem. Nie, żebym narzekała na projekty, ale siedzenie do późna w nocy nie jest przyjemną wizją. A tym razem pewnie będę musiała zwolnić się z pracy na kilka dni, bo przecież nie będę zamęczać mojego partnera. On też ma życie, kimkolwiek jest.
-Zadanie będzie polegało na skomponowaniu krótkiej piosenki, a następnie zaprezentowaniu jej przed całą klasą. Musi się w niej znaleźć co najmniej jedna zwrotka, refren i zakończenie. Temat dowolny. Tak samo instrumenty. Macie na to dwa tygodnie. A teraz przejdźmy do losowania. Song Minyoung będzie z... Kim Soohyo. - z ich min wnioskuję, że są z tego zadowolone.
-Ania Tergel i... Kang Junghyun. - hmm... zapowiada się ciekawie. Polubiłam naszego lidera. Jest najstarszy, ale różni nas tylko dwa lata. - Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze współpracowało.
-Musimy najpierw ustalić szczegóły. - powiedziałam do Junghyuna po wyjściu z klasy. - Tematykę, rytm, tempo. Ja mogę zająć się fortepianem, a ty gitarą. Myślę, że nie ma co kombinować z instrumentami. Im prostsza piosenka, tym może być ładniejsza.
-Zgadzam się z tobą. Zacznijmy osobno i przesyłajmy sobie gotowe fragmenty. Łatwiej będzie to później zgrać razem. Parę dni przed terminem wszystko dopracujemy.
No i trzeba się wziąć do roboty. Codziennie po pracy szłam do szkoły, bo tam miałam fortepian. Przed 21 wracałam do domu i dalej komponowałam. A raczej próbowałam. Byłam wykończona, ale musiałam jeszcze robić pozostałą pracę domową. Na szczęście nie było jej tak dużo. W walce ze zmęczeniem pomagała mi pyszna gorąca czekolada.
Zbliżał się termin wyznaczony przez nauczycielkę, a tak konkretniej to zostały jeszcze trzy dni. Trochę mało czasu, ale damy radę. Musieliśmy się spotkać, więc ustaliliśmy, że po szkole pójdziemy od razu do mnie. Potrzebowaliśmy spokoju, a on mieszkał z mamą i dwojgiem młodszego rodzeństwa, które ma mnóstwo energii. Okazało się, że mamy sporo do zrobienia, dlatego uznaliśmy, że Junghyun powinien zostać na noc.
Była już 3:30 i przysypiałam na siedząco.
-Ania, może idźmy już spać. Widzę, że jesteś wyczerpana.
-Arasso. - wstałam, żeby wyjąć mu pościel, ale po przekroczeniu progu sypialni zemdlałam. Zakodowałam jeszcze tylko tyle, że podbiegł wołając moje imię.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że nie będę miała jutro problemów z internetem i też coś wstawię. Annyeong.
Następnego ranka obudziłam się cała w skowronkach. W tak krótkim czasie spełniają się moje największe marzenia. Przyjechałam do Korei, zostałam trainee i poznałam świetnych ludzi. Z tego ostatniego cieszę się najbardziej, bo do tej pory trafiałam na samych idiotów, przez których nie wytrzymywałam psychicznie... ale o tym innym razem. Po obfitym śniadaniu wyszłam do szkoły. Nie myślcie sobie, że byłam grubym łakomczuchem. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a biorąc pod uwagę to, że będę się uczyć, zapewne niedługo zrobiłabym się głodna. A tak w ogóle, to jestem szczupła i codziennie przez pół godziny skaczę na skakance. Jest to dobre nie tylko dla utrzymania prawidłowej wagi, ale i kondycji, a będzie mi ona niedługo potrzebna. Przed wejściem do szkoły ujrzałam Soohyo. Uśmiechnęła się na mój widok, po czym do mnie pomachała.
-Annyeong!! - krzyknęła.
-Annyeong. Gdzie reszta?
-Porzucili mnie i weszli już do szkoły. Chodź. Pokażę ci, gdzie jest sekretariat.
Przeszłyśmy kilkoma korytarzami, aż w końcu dotarłyśmy na miejsce. Ta szkoła była ogromna. Pewnie dużo czasu minie, zanim przestanę się w niej gubić.
-Ja muszę już iść, bo nauczycielka mnie zamorduje za kolejne spóźnienie. - Uśmiechnęła się i wytłumaczyła, jak mam dojść do klasy, a chwilę później zniknęła za zakrętem.
Zapukałam do drzwi i weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Od razu pokierowano mnie o dyrektora.
-Annyeonghaseyo. - odezwałam się cicho.
-Annyeonghaseyo. To ty jesteś tą naszą nową uczennicą z Europy?
-Ne.
-Trochę daleko. Mam nadzieję, że ci się u nas spodoba.
Nagle usłyszałam ciche pukanie, a w drzwiach ukazali się moi nowi znajomi.
-Annyeonghaseyo. - powiedzieli razem.
-Wejdźcie. Chciałem was poinformować, że od dzisiaj wszyscy razem będziecie chodzić do klasy B. W ten sposób już teraz zaczniecie wspólnie pracować. Nie będzie wam to przeszkadzać?
-Ne. - nie sądzę, żeby ktokolwiek planował zaprzeczyć. To w końcu dyrektor.
-W takim razie uciekajcie na lekcje. A ty zgłoś się później po mundurek do portierni. - zwrócił się do mnie.
-Dobrze.
-Annyeonghi gyeseyo.
... no dobra, dam wam jeszcze kolejną część, bo ta mam wrażenie, że też jest jakaś krótka.
Dzień zleciał mi bardzo szybko. Aż mnie to zdziwiło. Odebrałam swój nowy strój szkolny i popędziłam do domu. Spieszyłam się, bo o dziwo w ciągu tych kilku dni udało mi się znaleźć pracę dorywczą. Byłam zwykłą kelnerką w spokojnej kawiarence. Moja szefowa okazała się być bardzo sympatyczną ajummą. Jak się okazało, pracowałam tam z facetem po dwudziestce. Miło się na niego patrzyło, ale nie mówię, że mi się podobał. Po prostu dobrze wyglądał.
Tak leciały mi dni. Najpierw szkoła, potem praca. Raczej nic interesującego się nie działo. Chociaż było jedno nieprzyjemne zdarzenie.
-Będziecie mieć kolejny projekt, tym razem do wykonania w parach. - Odezwała się nauczycielka. - Kto będzie z kim ustalę w losowaniu. - wskazała na okrągły wazon, ze złożonymi karteczkami w środku. To wyglądało jak scena z filmu „Igrzyska śmierci”. Wszyscy siedzą w równo ustawionych ławkach, a pani losuje, z kim będziemy musieli męczyć się nad zadaniem. Nie, żebym narzekała na projekty, ale siedzenie do późna w nocy nie jest przyjemną wizją. A tym razem pewnie będę musiała zwolnić się z pracy na kilka dni, bo przecież nie będę zamęczać mojego partnera. On też ma życie, kimkolwiek jest.
-Zadanie będzie polegało na skomponowaniu krótkiej piosenki, a następnie zaprezentowaniu jej przed całą klasą. Musi się w niej znaleźć co najmniej jedna zwrotka, refren i zakończenie. Temat dowolny. Tak samo instrumenty. Macie na to dwa tygodnie. A teraz przejdźmy do losowania. Song Minyoung będzie z... Kim Soohyo. - z ich min wnioskuję, że są z tego zadowolone.
-Ania Tergel i... Kang Junghyun. - hmm... zapowiada się ciekawie. Polubiłam naszego lidera. Jest najstarszy, ale różni nas tylko dwa lata. - Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze współpracowało.
-Musimy najpierw ustalić szczegóły. - powiedziałam do Junghyuna po wyjściu z klasy. - Tematykę, rytm, tempo. Ja mogę zająć się fortepianem, a ty gitarą. Myślę, że nie ma co kombinować z instrumentami. Im prostsza piosenka, tym może być ładniejsza.
-Zgadzam się z tobą. Zacznijmy osobno i przesyłajmy sobie gotowe fragmenty. Łatwiej będzie to później zgrać razem. Parę dni przed terminem wszystko dopracujemy.
No i trzeba się wziąć do roboty. Codziennie po pracy szłam do szkoły, bo tam miałam fortepian. Przed 21 wracałam do domu i dalej komponowałam. A raczej próbowałam. Byłam wykończona, ale musiałam jeszcze robić pozostałą pracę domową. Na szczęście nie było jej tak dużo. W walce ze zmęczeniem pomagała mi pyszna gorąca czekolada.
Zbliżał się termin wyznaczony przez nauczycielkę, a tak konkretniej to zostały jeszcze trzy dni. Trochę mało czasu, ale damy radę. Musieliśmy się spotkać, więc ustaliliśmy, że po szkole pójdziemy od razu do mnie. Potrzebowaliśmy spokoju, a on mieszkał z mamą i dwojgiem młodszego rodzeństwa, które ma mnóstwo energii. Okazało się, że mamy sporo do zrobienia, dlatego uznaliśmy, że Junghyun powinien zostać na noc.
Była już 3:30 i przysypiałam na siedząco.
-Ania, może idźmy już spać. Widzę, że jesteś wyczerpana.
-Arasso. - wstałam, żeby wyjąć mu pościel, ale po przekroczeniu progu sypialni zemdlałam. Zakodowałam jeszcze tylko tyle, że podbiegł wołając moje imię.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że nie będę miała jutro problemów z internetem i też coś wstawię. Annyeong.
środa, 24 września 2014
Rozdział 4
Annyeong.
Nie będę się dzisiaj rozpisywać, bo trochę chora jestem i zaraz pójdę spać. Dlatego bez większych wstępów wstawiam kolejną część opowiadania.
-To właściwie skąd pochodzisz? - zapytała Minyoung biorąc łyk swojego napoju.
-Z Polski. W środkowej Europie. - dodałam widząc ich zmieszanie.
-Bardzo dobrze mówisz po koreańsku. Musiałaś mieć niezłego nauczyciela.
-Właściwie to uczyłam się sama. Brakowało mi pieniędzy na lekcje, a na rodzinę nie miałam co liczyć. Raczej nie przepadają tak za Azją jak ja. Kupiłam sobie tylko podręcznik i wzięłam się ostro do roboty.
-Wow. Nie wiedziałam, że samemu można się TAK nauczyć języka. Masz świetną wymowę!!
-Oglądam dużo dram i słucham k-popu. Po kilku latach można mieć wiele dopracowane.
-Czemu akurat Korea? - wtrącił się Junghyun.
-Nie wiem. Jakoś tak wyszło. Jeszcze w gimnazjum byłam jak reszta rodziny. Nie lubiłam Azjatów. Chociaż właściwie to bez powodu. Raz siostra cioteczna wymusiła na mnie obejrzenie jednego odcinka anime, które jej się spodobało. Po tym jednym odcinku był następny. Wciągnęłam się. Któregoś dnia całkiem przypadkiem obejrzałam tajwańską dramę, potem przeszłam na koreańskie i zaczęłam słuchać k-popu. Później zafascynował mnie cały ten kraj, zaczęłam się uczyć języka, a ponieważ od zawsze śpiewam, to postanowiłam spróbować swoich sił w jakiejś wytwórni i w końcu padło na TS.
Rozmawialiśmy tak jeszcze z pół godziny, kiedy Soohyo powiedziała, żebym pokazała jej te papiery, które dostałam od prezesa.
-Oh!! Będziemy razem w klasie!! - krzyknęła uradowana. - Tak się cieszę!! Polubiłam cię przez tą godzinę.
-To może teraz się przejdziemy i pokażemy ci, gdzie znajduje się szkoła, żebyś jutro nie musiała szukać? - zaproponował Daemin.
Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy i ruszyliśmy przed siebie. Po niecałych piętnastu minutach dotarliśmy na miejsce.
-Ładny budynek – powiedziałam.
-I na tym jego piękno się kończy. - wybuchnęliśmy śmiechem na to stwierdzenie.
-Muszę się już zbierać do domu. - oświadczył Jongki.
-To widzimy się tu jutro za dziesięć ósma.
-A powiecie mi jeszcze jak mam stąd dotrzeć do domu?
-Gdzie mieszkasz?
-..............
-Junghyun, czy ty przypadkiem nie mieszkasz w tamtej okolicy? - ten kiwną głową w odpowiedzi, po czym zwrócił się do mnie.
-Odprowadzę cię.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w swoją stronę. Przez całą drogę rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach, zaczynając od naszej przyszłości, a kończąc na najbanalniejszych tematach.
-To tutaj. - powiedziałam, gdy zobaczyłam budynek, w którym mieści się moje mieszkanie.
-Cieszę się, że cię poznałem.
-A ja się cieszę, że poznałam was wszystkich. Do zobaczenia jutro. - uśmiechnęłam się i weszłam po schodkach do drzwi.
Nie będę się dzisiaj rozpisywać, bo trochę chora jestem i zaraz pójdę spać. Dlatego bez większych wstępów wstawiam kolejną część opowiadania.
-To właściwie skąd pochodzisz? - zapytała Minyoung biorąc łyk swojego napoju.
-Z Polski. W środkowej Europie. - dodałam widząc ich zmieszanie.
-Bardzo dobrze mówisz po koreańsku. Musiałaś mieć niezłego nauczyciela.
-Właściwie to uczyłam się sama. Brakowało mi pieniędzy na lekcje, a na rodzinę nie miałam co liczyć. Raczej nie przepadają tak za Azją jak ja. Kupiłam sobie tylko podręcznik i wzięłam się ostro do roboty.
-Wow. Nie wiedziałam, że samemu można się TAK nauczyć języka. Masz świetną wymowę!!
-Oglądam dużo dram i słucham k-popu. Po kilku latach można mieć wiele dopracowane.
-Czemu akurat Korea? - wtrącił się Junghyun.
-Nie wiem. Jakoś tak wyszło. Jeszcze w gimnazjum byłam jak reszta rodziny. Nie lubiłam Azjatów. Chociaż właściwie to bez powodu. Raz siostra cioteczna wymusiła na mnie obejrzenie jednego odcinka anime, które jej się spodobało. Po tym jednym odcinku był następny. Wciągnęłam się. Któregoś dnia całkiem przypadkiem obejrzałam tajwańską dramę, potem przeszłam na koreańskie i zaczęłam słuchać k-popu. Później zafascynował mnie cały ten kraj, zaczęłam się uczyć języka, a ponieważ od zawsze śpiewam, to postanowiłam spróbować swoich sił w jakiejś wytwórni i w końcu padło na TS.
Rozmawialiśmy tak jeszcze z pół godziny, kiedy Soohyo powiedziała, żebym pokazała jej te papiery, które dostałam od prezesa.
-Oh!! Będziemy razem w klasie!! - krzyknęła uradowana. - Tak się cieszę!! Polubiłam cię przez tą godzinę.
-To może teraz się przejdziemy i pokażemy ci, gdzie znajduje się szkoła, żebyś jutro nie musiała szukać? - zaproponował Daemin.
Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy i ruszyliśmy przed siebie. Po niecałych piętnastu minutach dotarliśmy na miejsce.
-Ładny budynek – powiedziałam.
-I na tym jego piękno się kończy. - wybuchnęliśmy śmiechem na to stwierdzenie.
-Muszę się już zbierać do domu. - oświadczył Jongki.
-To widzimy się tu jutro za dziesięć ósma.
-A powiecie mi jeszcze jak mam stąd dotrzeć do domu?
-Gdzie mieszkasz?
-..............
-Junghyun, czy ty przypadkiem nie mieszkasz w tamtej okolicy? - ten kiwną głową w odpowiedzi, po czym zwrócił się do mnie.
-Odprowadzę cię.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w swoją stronę. Przez całą drogę rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach, zaczynając od naszej przyszłości, a kończąc na najbanalniejszych tematach.
-To tutaj. - powiedziałam, gdy zobaczyłam budynek, w którym mieści się moje mieszkanie.
-Cieszę się, że cię poznałem.
-A ja się cieszę, że poznałam was wszystkich. Do zobaczenia jutro. - uśmiechnęłam się i weszłam po schodkach do drzwi.
wtorek, 23 września 2014
Rozdział 3
... nudzi mi się. Może zaraz napiszę Wam o czymś ciekawym, ale muszę najpierw wymyślić, o czym. I pójdę po coś do jedzenia. Znowu jestem głodna :) Stwierdziłam, że poprzedni rozdział był jakiś taki przykrótki, dlatego wstawiam jeszcze kolejny.
Gdy weszłam do wytwórni recepcjonistka przywitała mnie radosnym uśmiechem. Tym razem nie miałam już problemów z trafieniem pod odpowiednie drzwi. Powtórzyłam czynności sprzed kilku dni. Zapukałam, a przytłumiony głos powiedział, żebym weszła.
-Annyeonghaseyo. - nie byliśmy sami. Na kanapach siedziało już pięć osób: dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Byli mniej więcej w moim wieku.
-I jak zwiedzanie? Jaemin cię nie zamęczył? - zagadał prezes.
-Aniyo. Wręcz przeciwnie. Bardzo ciekawie opowiadał. - zaśmiał się.
-Ty naprawdę lubisz ten kraj, co? - uśmiechnęłam się w odpowiedzi. - Usiądź. Chcę, żebyś poznała swoich przyszłych kolegów z zespołu. Przedstawcie się, proszę.
Zaczęły dziewczyny.
-Jestem Kim Soohyo.
-Song Minyoung.
Później przyszedł czas na chłopaków.
-Jung Daemin.
-Lee Jongki.
-Kang Junghyun. Miło cię poznać. - lekko się uśmiechnął.
Trzeba przyznać, że dziewczyny są ładne, a chłopaki niczego sobie.
-Ja nazywam się Ania Tergel.
-Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. - powiedział prezes. - Może wyjdziecie dzisiaj na miasto i trochę się poznacie? A właśnie. Bym zapomniał. Tu masz papiery do szkoły i takie tam. - mówił podając mi grubą kopertę. - Od jutra zaczynasz chodzić do naszej szkoły, gdzie nauczysz się teorii i trochę praktyki. Będziecie tam przez dwa lata. Musisz trochę nadrobić, bo minęło już półtora miesiąca.
-Dziękuję. - schowałam rzeczy do torby.
-No, to chyba już wszystko. Życzę wam miłej nauki i współpracy.
-Annyonghi gyeseyo. - Odpowiedzieliśmy chórem wychodząc.
-To co, idziemy na herbatę? - zaproponował Daemin po zamknięciu drzwi.
... znowu za wiele nie nie napisałam. Ale chyba z kolejną częścią wstrzymam się do jutra. Tak, wiem, jestem złym człowiekiem :) Ale u mnie to rodzinne. No to, ten teges, zaraz coś wymyślę na następnego posta. Papa :D
Gdy weszłam do wytwórni recepcjonistka przywitała mnie radosnym uśmiechem. Tym razem nie miałam już problemów z trafieniem pod odpowiednie drzwi. Powtórzyłam czynności sprzed kilku dni. Zapukałam, a przytłumiony głos powiedział, żebym weszła.
-Annyeonghaseyo. - nie byliśmy sami. Na kanapach siedziało już pięć osób: dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Byli mniej więcej w moim wieku.
-I jak zwiedzanie? Jaemin cię nie zamęczył? - zagadał prezes.
-Aniyo. Wręcz przeciwnie. Bardzo ciekawie opowiadał. - zaśmiał się.
-Ty naprawdę lubisz ten kraj, co? - uśmiechnęłam się w odpowiedzi. - Usiądź. Chcę, żebyś poznała swoich przyszłych kolegów z zespołu. Przedstawcie się, proszę.
Zaczęły dziewczyny.
-Jestem Kim Soohyo.
-Song Minyoung.
Później przyszedł czas na chłopaków.
-Jung Daemin.
-Lee Jongki.
-Kang Junghyun. Miło cię poznać. - lekko się uśmiechnął.
Trzeba przyznać, że dziewczyny są ładne, a chłopaki niczego sobie.
-Ja nazywam się Ania Tergel.
-Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. - powiedział prezes. - Może wyjdziecie dzisiaj na miasto i trochę się poznacie? A właśnie. Bym zapomniał. Tu masz papiery do szkoły i takie tam. - mówił podając mi grubą kopertę. - Od jutra zaczynasz chodzić do naszej szkoły, gdzie nauczysz się teorii i trochę praktyki. Będziecie tam przez dwa lata. Musisz trochę nadrobić, bo minęło już półtora miesiąca.
-Dziękuję. - schowałam rzeczy do torby.
-No, to chyba już wszystko. Życzę wam miłej nauki i współpracy.
-Annyonghi gyeseyo. - Odpowiedzieliśmy chórem wychodząc.
-To co, idziemy na herbatę? - zaproponował Daemin po zamknięciu drzwi.
... znowu za wiele nie nie napisałam. Ale chyba z kolejną częścią wstrzymam się do jutra. Tak, wiem, jestem złym człowiekiem :) Ale u mnie to rodzinne. No to, ten teges, zaraz coś wymyślę na następnego posta. Papa :D
Rozdział 2
Hejo wszystkim!! :D
Znowu mam dobry humor. Mam nadzieję, że wy też. Ostatnio uzależniłam się od jednej piosenki. If I leave w wykonaniu Shin Yongjae. Za coś takiego lubię "Immortal songs" - program, w którym piosenkarze ci młodzi i ci z większym doświadczeniem życiowym prezentują stare piosenki na swój sposób, walcząc jednocześnie między sobą o pierwsze miejsce. Nie wiem czemu, ale często nie zgadzam się z werdyktem widowni. No ale przynajmniej można posłuchać fajnych piosenek i pośmiać się z prowadzących :) No dobra, nie zanudzam Was już i tak jak obiecałam wstawiam kolejną część opowiadania.
Przeszliśmy do przestronnego studia, w którym znajdował się statyw z mikrofonem, fortepian i gitara akustyczna. Najpierw usiadłam przy instrumencie klawiszowym, po czym zagrałam i zaśpiewałam Hounted – Taylor Swift. Uwielbiam grać na fortepianie. Mam nawet jeden w domu w Polsce. Kiedyś chodziłam do szkoły muzycznej i wybrałam właśnie ten instrument. Prezes poprosił mnie jeszcze o jedną piosenkę po Koreańsku, więc wybrałam Eyes, nose, lips – Taeyang'a. Po skończeniu poszłam po gitarę i zaprezentowałam Country roads – Johna Denvera, a później Because I miss you – Jung Yong Hwa. Prezes bardzo zadowolony zaprowadził mnie do wyjścia.
-Niedługo do ciebie zadzwonię i wtedy wszystko do końca uzgodnimy.
-Dobrze. Do widzenia. - powiedziałam i poszłam w swoją stronę.
Nazajutrz stawiłam się o ustalonym czasie pod gmachem wytwórni. Na szczęście nie miałam problemów ze znalezieniem swojego przewodnika. Właściwie to on mnie znalazł. W końcu trochę wyróżniałam się z tłumu. Dzień zleciał mi bardzo przyjemnie. Dowiedziałam się wielu ciekawostek, zobaczyłam Seul z wieży Namsan. Przy okazji byłam z siebie bardzo dumna, ponieważ od dzieciństwa mam lekki lęk wysokości, choć pomimo tego zawsze uwielbiałam wspinać się po drzewach. Wieczorem poszliśmy zobaczyć piękne światła latarni odbijające się w rzece Han. Do mieszkania wróciłam o 21, a ponieważ byłam wykończona po całym dniu, od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam. Następnego dnia kontynuowałam rozpakowywanie się. Po skończonej pracy zrobiłam sobie herbatę i zadzwoniłam do rodziców, by powiadomić ich, że u mnie wszystko w porządku. Na moim zegarku była 20, więc w Polsce już po południe, a mianowicie 13. Mama powiedziała, żebym weszła na skypa i pokazała jej, gdzie mieszkam. Tak też zrobiłam.
-Ładne, choć trochę małe. - niby nie małe, ale kiedy przez większość życia mieszka się w ponad 300m² widać różnicę. - Tylko czemu nie masz tam żadnej kanapy ani foteli?
-A po co. I tak ciągle siedzę na podłodze. - uwielbiam to. A już tym bardziej leżenie na niej. Wtedy czuję, że moje plecy są w odpowiedniej, prostej postawie. Nie żebym chodziła zgarbiona. Po prostu wtedy jest mi bardzo wygodnie. - Poza tym mam jeszcze krzesła w jadalni.
Pogadałyśmy jeszcze tylko chwilę, bo przerwał nam G-Dragon z piosenką „Who you?”. Tak, to mój dzwonek. Okazało się, że dzwonił prezes, by poprosić mnie o spotkanie następnego dnia.
Znowu mam dobry humor. Mam nadzieję, że wy też. Ostatnio uzależniłam się od jednej piosenki. If I leave w wykonaniu Shin Yongjae. Za coś takiego lubię "Immortal songs" - program, w którym piosenkarze ci młodzi i ci z większym doświadczeniem życiowym prezentują stare piosenki na swój sposób, walcząc jednocześnie między sobą o pierwsze miejsce. Nie wiem czemu, ale często nie zgadzam się z werdyktem widowni. No ale przynajmniej można posłuchać fajnych piosenek i pośmiać się z prowadzących :) No dobra, nie zanudzam Was już i tak jak obiecałam wstawiam kolejną część opowiadania.
Przeszliśmy do przestronnego studia, w którym znajdował się statyw z mikrofonem, fortepian i gitara akustyczna. Najpierw usiadłam przy instrumencie klawiszowym, po czym zagrałam i zaśpiewałam Hounted – Taylor Swift. Uwielbiam grać na fortepianie. Mam nawet jeden w domu w Polsce. Kiedyś chodziłam do szkoły muzycznej i wybrałam właśnie ten instrument. Prezes poprosił mnie jeszcze o jedną piosenkę po Koreańsku, więc wybrałam Eyes, nose, lips – Taeyang'a. Po skończeniu poszłam po gitarę i zaprezentowałam Country roads – Johna Denvera, a później Because I miss you – Jung Yong Hwa. Prezes bardzo zadowolony zaprowadził mnie do wyjścia.
-Niedługo do ciebie zadzwonię i wtedy wszystko do końca uzgodnimy.
-Dobrze. Do widzenia. - powiedziałam i poszłam w swoją stronę.
Nazajutrz stawiłam się o ustalonym czasie pod gmachem wytwórni. Na szczęście nie miałam problemów ze znalezieniem swojego przewodnika. Właściwie to on mnie znalazł. W końcu trochę wyróżniałam się z tłumu. Dzień zleciał mi bardzo przyjemnie. Dowiedziałam się wielu ciekawostek, zobaczyłam Seul z wieży Namsan. Przy okazji byłam z siebie bardzo dumna, ponieważ od dzieciństwa mam lekki lęk wysokości, choć pomimo tego zawsze uwielbiałam wspinać się po drzewach. Wieczorem poszliśmy zobaczyć piękne światła latarni odbijające się w rzece Han. Do mieszkania wróciłam o 21, a ponieważ byłam wykończona po całym dniu, od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam. Następnego dnia kontynuowałam rozpakowywanie się. Po skończonej pracy zrobiłam sobie herbatę i zadzwoniłam do rodziców, by powiadomić ich, że u mnie wszystko w porządku. Na moim zegarku była 20, więc w Polsce już po południe, a mianowicie 13. Mama powiedziała, żebym weszła na skypa i pokazała jej, gdzie mieszkam. Tak też zrobiłam.
-Ładne, choć trochę małe. - niby nie małe, ale kiedy przez większość życia mieszka się w ponad 300m² widać różnicę. - Tylko czemu nie masz tam żadnej kanapy ani foteli?
-A po co. I tak ciągle siedzę na podłodze. - uwielbiam to. A już tym bardziej leżenie na niej. Wtedy czuję, że moje plecy są w odpowiedniej, prostej postawie. Nie żebym chodziła zgarbiona. Po prostu wtedy jest mi bardzo wygodnie. - Poza tym mam jeszcze krzesła w jadalni.
Pogadałyśmy jeszcze tylko chwilę, bo przerwał nam G-Dragon z piosenką „Who you?”. Tak, to mój dzwonek. Okazało się, że dzwonił prezes, by poprosić mnie o spotkanie następnego dnia.
poniedziałek, 22 września 2014
Nie mam pomysłu na tytuł
Annyeong!!
Ahh... szkoła dopiero co się zaczęła, a już mnie męczy. Pewnie nie tylko ja tak mam. No ale cóż, takie życie. Moja pamięć jak zwykle nie jest w najlepszym stanie i zapomniałam dodać paru zdań do pierwszego posta, więc zrobię to teraz. Chciałam bardzo podziękować dwóm osobom, które pomagają mi czasem z opowiadaniem i wytrzymują moje niekończące się zrzędzenia typu "co mam teraz napisać" lub "nie mam weny". Są nimi moja kuzynka Asia, dzięki której zaczęłam pisać i Angelika wiecznie nie mogąca się doczekać następnej części. Również dziękuję kolegom z klasy, którzy rozśmieszają mnie własną interpretacją tego opowiadania. Chyba największy ubaw mają ze słówek koreańskich. Zmieniając temat, gdybyście chcieli się dowiedzieć czegoś o mnie, to śmiało piszcie w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania. Słyszeliście już o tym, co dzieje się w Korei? Ja nie za bardzo to zrozumiałam, ale w każdym razie może być nieciekawie. Wiem, że idole i trainee mają źle w wytwórniach, ale żeby doprowadzać ich do takiego stanu... Prawdopodobnie większość z Was nie wie, o co chodzi, dlatego proponuję przeczytać najnowszy wpis na tym blogu. Lider zespołu ZE:A rozpoczął otwartą "wojnę" z wytwórnią. CEO powinni przemyśleć swoje zachowanie i zrozumieć, że idole to też są ludzie, a nie tylko maszyny do zarabiania pieniędzy. Chyba już bardziej się nie rozpiszę na ten temat (a przynajmniej nie chcę Was zanudzać). Co do opowiadania, to nie dam rady wstawić go jeszcze dzisiaj, ale postaram się to zrobić jak najszybciej.
Do zobaczenia jutro (mam nadzieję).
Ahh... szkoła dopiero co się zaczęła, a już mnie męczy. Pewnie nie tylko ja tak mam. No ale cóż, takie życie. Moja pamięć jak zwykle nie jest w najlepszym stanie i zapomniałam dodać paru zdań do pierwszego posta, więc zrobię to teraz. Chciałam bardzo podziękować dwóm osobom, które pomagają mi czasem z opowiadaniem i wytrzymują moje niekończące się zrzędzenia typu "co mam teraz napisać" lub "nie mam weny". Są nimi moja kuzynka Asia, dzięki której zaczęłam pisać i Angelika wiecznie nie mogąca się doczekać następnej części. Również dziękuję kolegom z klasy, którzy rozśmieszają mnie własną interpretacją tego opowiadania. Chyba największy ubaw mają ze słówek koreańskich. Zmieniając temat, gdybyście chcieli się dowiedzieć czegoś o mnie, to śmiało piszcie w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania. Słyszeliście już o tym, co dzieje się w Korei? Ja nie za bardzo to zrozumiałam, ale w każdym razie może być nieciekawie. Wiem, że idole i trainee mają źle w wytwórniach, ale żeby doprowadzać ich do takiego stanu... Prawdopodobnie większość z Was nie wie, o co chodzi, dlatego proponuję przeczytać najnowszy wpis na tym blogu. Lider zespołu ZE:A rozpoczął otwartą "wojnę" z wytwórnią. CEO powinni przemyśleć swoje zachowanie i zrozumieć, że idole to też są ludzie, a nie tylko maszyny do zarabiania pieniędzy. Chyba już bardziej się nie rozpiszę na ten temat (a przynajmniej nie chcę Was zanudzać). Co do opowiadania, to nie dam rady wstawić go jeszcze dzisiaj, ale postaram się to zrobić jak najszybciej.
Do zobaczenia jutro (mam nadzieję).
Rozdział 1
Jeszcze dzisiaj dodaję pierwszy rozdział tego jakże fascynującego opowiadania :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Komentarze będą mile widziane. Chcę wiedzieć, co o tym myślicie i jakie zmiany mogłabym zrobić. W najbliższych dniach dodam jeszcze słowniczek, który z pewnością później się przyda. Zainteresowanych Japonią zachęcam do odwiedzenia bloga mojej kuzynki animemangalovejapan.blogspot.com. A więc zapraszam do czytania.
W końcu dotarłam do Korei. Weszłam do nowego mieszkania i wypakowałam swoje rzeczy. Mam 18 lat i pochodzę z Polski. Przyjechałam tu, bo dostałam się do TS Entertainment. Jestem taka szczęśliwa, że zostałam trainee!! Wysłałam prośbę o przyjęcie do wielu wytwórni, ale tylko ta dała mi pozytywną odpowiedź. Problem był jeden: nie miałam pieniędzy na bilet powrotny, więc musiałam się dostać jeszcze przed przyjazdem. Pan Kim Taesong – prezes tej wytwórni – był zachwycony i postanowił zaryzykować, nie słysząc mnie uprzednio na żywo. Nie mówiąc już o moim wyglądzie. Nie mam zupełnie nic z azjatyckiej urody. Typowa słowianka. Lekko opalona, niebieskie oczy, długie falowane brązowe włosy. No ale wracając do tematu. Dzisiaj mam się spotkać z prezesem, pokazać swoje „talenty” i omówić szczegóły. Tak, mówię tu w liczbie mnogiej, ponieważ jestem dość uzdolniona muzycznie. Śpiewam, gram na fortepianie i gitarze. Tego ostatniego po części uczył mnie tata, który jest muzykiem i świetnie gra na tym instrumencie. To po nim odziedziczyłam te talenty. Zresztą tak samo jak moja starsza siostra, która jednak woli siedzieć w Polsce i z nim występować. Chociaż nie są to jakieś wielkie koncerty. Takie tam granie w pubach i na różnych imprezach. Niestety nie udało mu się ze swoim zespołem wybić za bardzo na rynku muzycznym. No cóż... country nie jest teraz zbyt popularnym rodzajem muzyki. Ale skończmy mówić o mojej rodzinie i skupmy się na teraźniejszości.
Wsiadłam do taksówki mówiąc kierowcy gdzie ma jechać i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Budynek wytwórni wyglądał raczej zwyczajnie. Weszłam do środka, a bardzo miła pani recepcjonistka wskazała mi drogę. Po chwili stałam już pod gabinetem prezesa. Lekko zapukałam i usłyszałam ciche „proszę”, więc spokojnie otworzyłam drzwi.
-Annyeonghaseyo. - przywitałam się z mężczyzną, który właśnie w tym momencie wstał z wygodnego czarnego fotela.
-Oh, annyeonghaseyo!! Nie mogłem się już doczekać, kiedy cię zobaczę. Proszę usiądź. - powiedział wskazując na jasno-beżową kanapę. Wykonałam polecenie z ogromną przyjemnością, bo mebel okazał się być bardzo wygodny. - Dawno przyjechałaś?
-Kilka godzin temu.
-Hmm, więc pewnie nie zdążyłaś jeszcze zwiedzić Seulu?
-Nie.
-Mam znajomego, który dużo wie o tym mieście i mógłby cię oprowadzić. Co ty na to?
-Jeśli pana znajomy nie ma nic przeciwko, to bardzo chętnie. - lekko się uśmiechnęłam na myśl, że dowiem się więcej o pięknej stolicy kraju, który tak uwielbiałam.
-Tylko uprzedzam, że jak on się rozgada na ten temat, to nie potrafi przestać.
-Nie przeszkadza mi to.
-No dobrze. W takim razie poczekaj chwilę, a ja do niego zadzwonię. - mówiąc to wziął do ręki telefon. - Witaj Jaemin!! Masz może jutro trochę czasu? Moja nowa trainee przyjechała dzisiaj z Europy. Chciałaby zwiedzić miasto i od razu pomyślałem o tobie. Super!! To może spotkacie się o 12 pod wytwórnią? Dobrze. Od razu jej o tym powiem. Do zobaczenia!!
-Dziękuję za pomoc.
-Cała przyjemność po mojej stronie. To może teraz pokażesz mi co jeszcze potrafisz?
W końcu dotarłam do Korei. Weszłam do nowego mieszkania i wypakowałam swoje rzeczy. Mam 18 lat i pochodzę z Polski. Przyjechałam tu, bo dostałam się do TS Entertainment. Jestem taka szczęśliwa, że zostałam trainee!! Wysłałam prośbę o przyjęcie do wielu wytwórni, ale tylko ta dała mi pozytywną odpowiedź. Problem był jeden: nie miałam pieniędzy na bilet powrotny, więc musiałam się dostać jeszcze przed przyjazdem. Pan Kim Taesong – prezes tej wytwórni – był zachwycony i postanowił zaryzykować, nie słysząc mnie uprzednio na żywo. Nie mówiąc już o moim wyglądzie. Nie mam zupełnie nic z azjatyckiej urody. Typowa słowianka. Lekko opalona, niebieskie oczy, długie falowane brązowe włosy. No ale wracając do tematu. Dzisiaj mam się spotkać z prezesem, pokazać swoje „talenty” i omówić szczegóły. Tak, mówię tu w liczbie mnogiej, ponieważ jestem dość uzdolniona muzycznie. Śpiewam, gram na fortepianie i gitarze. Tego ostatniego po części uczył mnie tata, który jest muzykiem i świetnie gra na tym instrumencie. To po nim odziedziczyłam te talenty. Zresztą tak samo jak moja starsza siostra, która jednak woli siedzieć w Polsce i z nim występować. Chociaż nie są to jakieś wielkie koncerty. Takie tam granie w pubach i na różnych imprezach. Niestety nie udało mu się ze swoim zespołem wybić za bardzo na rynku muzycznym. No cóż... country nie jest teraz zbyt popularnym rodzajem muzyki. Ale skończmy mówić o mojej rodzinie i skupmy się na teraźniejszości.
Wsiadłam do taksówki mówiąc kierowcy gdzie ma jechać i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Budynek wytwórni wyglądał raczej zwyczajnie. Weszłam do środka, a bardzo miła pani recepcjonistka wskazała mi drogę. Po chwili stałam już pod gabinetem prezesa. Lekko zapukałam i usłyszałam ciche „proszę”, więc spokojnie otworzyłam drzwi.
-Annyeonghaseyo. - przywitałam się z mężczyzną, który właśnie w tym momencie wstał z wygodnego czarnego fotela.
-Oh, annyeonghaseyo!! Nie mogłem się już doczekać, kiedy cię zobaczę. Proszę usiądź. - powiedział wskazując na jasno-beżową kanapę. Wykonałam polecenie z ogromną przyjemnością, bo mebel okazał się być bardzo wygodny. - Dawno przyjechałaś?
-Kilka godzin temu.
-Hmm, więc pewnie nie zdążyłaś jeszcze zwiedzić Seulu?
-Nie.
-Mam znajomego, który dużo wie o tym mieście i mógłby cię oprowadzić. Co ty na to?
-Jeśli pana znajomy nie ma nic przeciwko, to bardzo chętnie. - lekko się uśmiechnęłam na myśl, że dowiem się więcej o pięknej stolicy kraju, który tak uwielbiałam.
-Tylko uprzedzam, że jak on się rozgada na ten temat, to nie potrafi przestać.
-Nie przeszkadza mi to.
-No dobrze. W takim razie poczekaj chwilę, a ja do niego zadzwonię. - mówiąc to wziął do ręki telefon. - Witaj Jaemin!! Masz może jutro trochę czasu? Moja nowa trainee przyjechała dzisiaj z Europy. Chciałaby zwiedzić miasto i od razu pomyślałem o tobie. Super!! To może spotkacie się o 12 pod wytwórnią? Dobrze. Od razu jej o tym powiem. Do zobaczenia!!
-Dziękuję za pomoc.
-Cała przyjemność po mojej stronie. To może teraz pokażesz mi co jeszcze potrafisz?
To by było na tyle. Niedługo pojawi się kolejna część. Annyeong.
Annyeong!!
Na początek chcę się ze wszystkimi przywitać. To moja pierwsza styczność z pisaniem bloga, więc na początku prawdopodobnie będę trochę nierozgarnięta. Będę tu zamieszczać głównie moje opowiadanie, ale zapewne znajdą się również jakieś wtrącenia na temat Korei Południowej. Co do mnie, to zaczęłam pisać zupełnie przez przypadek. Historię od jakiegoś czasu wymyślałam z nudów. Pod koniec ostatnich wakacji kuzynka poprosiła mnie o to, bym napisała jej, o czym ona jest. Nie wiedziałam, jak to zrobić, więc postanowiłam napisać ją w formie opowiadania. Tak jakoś wyszło, że w chwili obecnej jest 28 rozdziałów. Niby nie długie, ale mam jeszcze sporo do napisania. To mama wpadła na pomysł, żebym założyła bloga. Chyba miała już dosyć mojego gadania o Korei :D . Taa... na ten temat mogę rozmawiać godzinami. Jeśli chodzi o moje zainteresowanie tym krajem, to zaczęło się ono jakiś rok temu. Chciałabym tam kiedyś pojechać. To chyba już wszystko, co chciałam powiedzieć. Aha, mam do Was jeszcze dwie prośby. Byłabym wdzięczna tym z Was, którzy są trochę obeznani w k-popie, o różne ciekawostki związane z takimi zespołami jak GOT7, BTOB, BTS i SHINee. Chodzi mi tu głównie o zachowania idoli. Druga sprawa, to wymyślenie nazwy dla zespołu. Ja jestem w tym kiepska, dlatego zdam się na Was. Nie podam Wam teraz szczegółów, gdyż zrobiłabym tym spoiler. Niby nie duży, ale zawsze jakiś. Dowiecie się o wszystkim w trzecim rozdziale. Żeby nie robić za dużego bałaganu w komentarzach, zarówno ciekawostki jak i pomysły na nazwę wysyłajcie na mojego maila: kyeoptablog@gmail.com. Z góry wszystkim dziękuję za pomoc. Dobra, nie zanudzam Was już moją gadaniną. Jal ja :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)