Znowu mnie olśniło i w końcu napisałam kawałek rozdziału. Co prawda krótki, ale już jakiś wstęp jest. Przepraszam, że o niczym ciekawym nie piszę, ale obiecuję w ten weekend nad tym pomyśleć. Nie chcę, żeby znajdowało się tu tylko opowiadanie. Nienawidzę, kiedy mnie gardło boli. Kocham śpiewać i robię to automatycznie zapominając, że w ten sposób ciężej mi będzie wyzdrowieć. Nie mówiąc już o tym, że zbliża się weekend i co za tym idzie jadę do domu, gdzie czeka na mnie fortepian, ale przez całą tą sytuację będę musiała się ograniczyć tylko do grania :( No dobra, nie gadam już tyle i wstawiam kolejną część.
Następnego ranka obudziłam się cała w skowronkach. W tak krótkim czasie spełniają się moje największe marzenia. Przyjechałam do Korei, zostałam trainee i poznałam świetnych ludzi. Z tego ostatniego cieszę się najbardziej, bo do tej pory trafiałam na samych idiotów, przez których nie wytrzymywałam psychicznie... ale o tym innym razem. Po obfitym śniadaniu wyszłam do szkoły. Nie myślcie sobie, że byłam grubym łakomczuchem. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a biorąc pod uwagę to, że będę się uczyć, zapewne niedługo zrobiłabym się głodna. A tak w ogóle, to jestem szczupła i codziennie przez pół godziny skaczę na skakance. Jest to dobre nie tylko dla utrzymania prawidłowej wagi, ale i kondycji, a będzie mi ona niedługo potrzebna. Przed wejściem do szkoły ujrzałam Soohyo. Uśmiechnęła się na mój widok, po czym do mnie pomachała.
-Annyeong!! - krzyknęła.
-Annyeong. Gdzie reszta?
-Porzucili mnie i weszli już do szkoły. Chodź. Pokażę ci, gdzie jest sekretariat.
Przeszłyśmy kilkoma korytarzami, aż w końcu dotarłyśmy na miejsce. Ta szkoła była ogromna. Pewnie dużo czasu minie, zanim przestanę się w niej gubić.
-Ja muszę już iść, bo nauczycielka mnie zamorduje za kolejne spóźnienie. - Uśmiechnęła się i wytłumaczyła, jak mam dojść do klasy, a chwilę później zniknęła za zakrętem.
Zapukałam do drzwi i weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Od razu pokierowano mnie o dyrektora.
-Annyeonghaseyo. - odezwałam się cicho.
-Annyeonghaseyo. To ty jesteś tą naszą nową uczennicą z Europy?
-Ne.
-Trochę daleko. Mam nadzieję, że ci się u nas spodoba.
Nagle usłyszałam ciche pukanie, a w drzwiach ukazali się moi nowi znajomi.
-Annyeonghaseyo. - powiedzieli razem.
-Wejdźcie. Chciałem was poinformować, że od dzisiaj wszyscy razem będziecie chodzić do klasy B. W ten sposób już teraz zaczniecie wspólnie pracować. Nie będzie wam to przeszkadzać?
-Ne. - nie sądzę, żeby ktokolwiek planował zaprzeczyć. To w końcu dyrektor.
-W takim razie uciekajcie na lekcje. A ty zgłoś się później po mundurek do portierni. - zwrócił się do mnie.
-Dobrze.
-Annyeonghi gyeseyo.
... no dobra, dam wam jeszcze kolejną część, bo ta mam wrażenie, że też jest jakaś krótka.
Dzień zleciał mi bardzo szybko. Aż mnie to zdziwiło. Odebrałam swój nowy strój szkolny i popędziłam do domu. Spieszyłam się, bo o dziwo w ciągu tych kilku dni udało mi się znaleźć pracę dorywczą. Byłam zwykłą kelnerką w spokojnej kawiarence. Moja szefowa okazała się być bardzo sympatyczną ajummą. Jak się okazało, pracowałam tam z facetem po dwudziestce. Miło się na niego patrzyło, ale nie mówię, że mi się podobał. Po prostu dobrze wyglądał.
Tak leciały mi dni. Najpierw szkoła, potem praca. Raczej nic interesującego się nie działo. Chociaż było jedno nieprzyjemne zdarzenie.
-Będziecie mieć kolejny projekt, tym razem do wykonania w parach. - Odezwała się nauczycielka. - Kto będzie z kim ustalę w losowaniu. - wskazała na okrągły wazon, ze złożonymi karteczkami w środku. To wyglądało jak scena z filmu „Igrzyska śmierci”. Wszyscy siedzą w równo ustawionych ławkach, a pani losuje, z kim będziemy musieli męczyć się nad zadaniem. Nie, żebym narzekała na projekty, ale siedzenie do późna w nocy nie jest przyjemną wizją. A tym razem pewnie będę musiała zwolnić się z pracy na kilka dni, bo przecież nie będę zamęczać mojego partnera. On też ma życie, kimkolwiek jest.
-Zadanie będzie polegało na skomponowaniu krótkiej piosenki, a następnie zaprezentowaniu jej przed całą klasą. Musi się w niej znaleźć co najmniej jedna zwrotka, refren i zakończenie. Temat dowolny. Tak samo instrumenty. Macie na to dwa tygodnie. A teraz przejdźmy do losowania. Song Minyoung będzie z... Kim Soohyo. - z ich min wnioskuję, że są z tego zadowolone.
-Ania Tergel i... Kang Junghyun. - hmm... zapowiada się ciekawie. Polubiłam naszego lidera. Jest najstarszy, ale różni nas tylko dwa lata. - Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze współpracowało.
-Musimy najpierw ustalić szczegóły. - powiedziałam do Junghyuna po wyjściu z klasy. - Tematykę, rytm, tempo. Ja mogę zająć się fortepianem, a ty gitarą. Myślę, że nie ma co kombinować z instrumentami. Im prostsza piosenka, tym może być ładniejsza.
-Zgadzam się z tobą. Zacznijmy osobno i przesyłajmy sobie gotowe fragmenty. Łatwiej będzie to później zgrać razem. Parę dni przed terminem wszystko dopracujemy.
No i trzeba się wziąć do roboty. Codziennie po pracy szłam do szkoły, bo tam miałam fortepian. Przed 21 wracałam do domu i dalej komponowałam. A raczej próbowałam. Byłam wykończona, ale musiałam jeszcze robić pozostałą pracę domową. Na szczęście nie było jej tak dużo. W walce ze zmęczeniem pomagała mi pyszna gorąca czekolada.
Zbliżał się termin wyznaczony przez nauczycielkę, a tak konkretniej to zostały jeszcze trzy dni. Trochę mało czasu, ale damy radę. Musieliśmy się spotkać, więc ustaliliśmy, że po szkole pójdziemy od razu do mnie. Potrzebowaliśmy spokoju, a on mieszkał z mamą i dwojgiem młodszego rodzeństwa, które ma mnóstwo energii. Okazało się, że mamy sporo do zrobienia, dlatego uznaliśmy, że Junghyun powinien zostać na noc.
Była już 3:30 i przysypiałam na siedząco.
-Ania, może idźmy już spać. Widzę, że jesteś wyczerpana.
-Arasso. - wstałam, żeby wyjąć mu pościel, ale po przekroczeniu progu sypialni zemdlałam. Zakodowałam jeszcze tylko tyle, że podbiegł wołając moje imię.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że nie będę miała jutro problemów z internetem i też coś wstawię. Annyeong.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz