poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 1

   Jeszcze dzisiaj dodaję pierwszy rozdział tego jakże fascynującego opowiadania :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Komentarze będą mile widziane. Chcę wiedzieć, co o tym myślicie i jakie zmiany mogłabym zrobić. W najbliższych dniach dodam jeszcze słowniczek, który z pewnością później się przyda. Zainteresowanych Japonią zachęcam do odwiedzenia bloga mojej kuzynki animemangalovejapan.blogspot.com. A więc zapraszam do czytania.


        W końcu dotarłam do Korei. Weszłam do nowego mieszkania i wypakowałam swoje rzeczy. Mam 18 lat i pochodzę z Polski. Przyjechałam tu, bo dostałam się do TS Entertainment. Jestem taka szczęśliwa, że zostałam trainee!! Wysłałam prośbę o przyjęcie do wielu wytwórni, ale tylko ta dała mi pozytywną odpowiedź. Problem był jeden: nie miałam pieniędzy na bilet powrotny, więc musiałam się dostać jeszcze przed przyjazdem. Pan Kim Taesong – prezes tej wytwórni – był zachwycony i postanowił zaryzykować, nie słysząc mnie uprzednio na żywo. Nie mówiąc już o moim wyglądzie. Nie mam zupełnie nic z azjatyckiej urody. Typowa słowianka. Lekko opalona, niebieskie oczy, długie falowane brązowe włosy. No ale wracając do tematu. Dzisiaj mam się spotkać z prezesem, pokazać swoje „talenty” i omówić szczegóły. Tak, mówię tu w liczbie mnogiej, ponieważ jestem dość uzdolniona muzycznie. Śpiewam, gram na fortepianie i gitarze. Tego ostatniego po części uczył mnie tata, który jest muzykiem i świetnie gra na tym instrumencie. To po nim odziedziczyłam te talenty. Zresztą tak samo jak moja starsza siostra, która jednak woli siedzieć w Polsce i z nim występować. Chociaż nie są to jakieś wielkie koncerty. Takie tam granie w pubach i na różnych imprezach. Niestety nie udało mu się ze swoim zespołem wybić za bardzo na rynku muzycznym. No cóż... country nie jest teraz zbyt popularnym rodzajem muzyki. Ale skończmy mówić o mojej rodzinie i skupmy się na teraźniejszości.
Wsiadłam do taksówki mówiąc kierowcy gdzie ma jechać i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Budynek wytwórni wyglądał raczej zwyczajnie. Weszłam do środka, a bardzo miła pani recepcjonistka wskazała mi drogę. Po chwili stałam już pod gabinetem prezesa. Lekko zapukałam i usłyszałam ciche „proszę”, więc spokojnie otworzyłam drzwi.
-Annyeonghaseyo. - przywitałam się z mężczyzną, który właśnie w tym momencie wstał z wygodnego czarnego fotela.
-Oh, annyeonghaseyo!! Nie mogłem się już doczekać, kiedy cię zobaczę. Proszę usiądź. - powiedział wskazując na jasno-beżową kanapę. Wykonałam polecenie z ogromną przyjemnością, bo mebel okazał się być bardzo wygodny. - Dawno przyjechałaś?
-Kilka godzin temu.
-Hmm, więc pewnie nie zdążyłaś jeszcze zwiedzić Seulu?
-Nie.
-Mam znajomego, który dużo wie o tym mieście i mógłby cię oprowadzić. Co ty na to?
-Jeśli pana znajomy nie ma nic przeciwko, to bardzo chętnie. - lekko się uśmiechnęłam na myśl, że dowiem się więcej o pięknej stolicy kraju, który tak uwielbiałam.
-Tylko uprzedzam, że jak on się rozgada na ten temat, to nie potrafi przestać.
-Nie przeszkadza mi to.
-No dobrze. W takim razie poczekaj chwilę, a ja do niego zadzwonię. - mówiąc to wziął do ręki telefon. - Witaj Jaemin!! Masz może jutro trochę czasu? Moja nowa trainee przyjechała dzisiaj z Europy. Chciałaby zwiedzić miasto i od razu pomyślałem o tobie.  Super!! To może spotkacie się o 12 pod wytwórnią? Dobrze. Od razu jej o tym powiem. Do zobaczenia!!
-Dziękuję za pomoc.
-Cała przyjemność po mojej stronie. To może teraz pokażesz mi co jeszcze potrafisz?


To by było na tyle. Niedługo pojawi się kolejna część. Annyeong.

2 komentarze: