-Yeobeoseyo?
-Hej,
to ja. - odpowiedział Zelo. - Dałabyś się zaprosić na kolację?
-Żeby
wyszło na jaw, że jesteśmy razem?
-Ani.
U nas w dormie. Chłopaki pomogą nam wszystko ukryć.
-A
co z Asią?
-Przyjdziecie
razem, a potem oni wszyscy pójdą na miasto. Obiecuję, że jedzenie
będzie dobre. - zaśmialiśmy się.
-Arasso.
Skoro tak prosisz, to nie mogę odmówić.
-Jutro
o dziewiętnastej?
-Może
być.
Co
on znowu kombinuje. Przecież i tak bardzo często się widzimy.
-W
co się ubierzesz? - spytała Asia.
-W
cokolwiek. Co za różnica?
-Zelo
zaprosił Cię na kolację, co oznacza, że powinnaś się ładnie
ubrać. Na przykład w tę sukienkę, którą ostatnio kupiłaś.
-W
zmowie jesteście, czy jak?
-O
co ty mnie podejrzewasz...
Następnego
dnia była sobota i musiałam rano wstać do pracy. Dobrze, że
wcześnie poszłyśmy spać i byłam w miarę wyspana. Na szczęście
nie miałam dużo do roboty, bo ruch w kawiarence był niewielki. Po
powrocie do domu Asia się mną zajęła. Nie miałam za wiele do
gadania. Uparła się na sukienkę, o której mowa była poprzedniego
dnia. Uczesała mnie i zrobiła szybki, ładny makijaż. Na co dzień
się nie malowałam, gdyż nie miałam takiej potrzeby. Mojej urody
nie trzeba ulepszać. Zbliżała się już dziewiętnasta, więc
wyszłyśmy z mieszkania. Nie potrafię określić, jak bardzo była
szczęśliwa. Podobał jej się mój związek z Zelem. Mam coraz
większe wrażenie, że oni coś kombinują.
-Annyeong!!
-Annyeong.
- trochę się zdziwiłam, bo otworzyła nam Soohyo.
-Chodźcie.
- pociągnęła mnie za rękę do środka.
-To
my będziemy już iść. - powiedział Youngjae.
-Wrócimy
późno, więc macie cały wieczór dla siebie – dodał Himchan.
Ich zachowanie jest coraz bardziej podejrzane. Wszyscy byli
podekscytowani. Już po chwili zostaliśmy sami. Gdy zobaczyłam
Junhonga parsknęłam śmiechem.
-Mwo?
-Dziwnie
wyglądasz w takim stroju. - ubrany był bardziej wyjściowo, a
zawsze nosi luźne, codzienne ubrania. Oburzył się, przez co
wyglądał jeszcze zabawniej.
-Ty
za to wyglądasz ślicznie. Rzadko widzę Cię w sukience.
Usiedliśmy
do przystrojonego stołu i zaczęliśmy jeść. Mówił prawdę.
Dania były wyśmienite.
-Ja
nie za bardzo umiem gotować, dlatego reszta mi pomagała.
-Spisali
się.
-Też
tak uważam.
-Czemu
mam wrażenie, że to wszystko ma swoje drugie dno?
-Spytałem
się reszty, co zrobić na naszą rocznicę. Odpowiedzieli, że
powinienem zaprosić Cię na randkę.
-Rocznicę?
-Sto
dni. Już tyle czasu jesteśmy razem.
-Liczysz
to? - trochę się speszył.
-Tak
jakoś wyszło.
-Miło
jest spędzać czas w ten sposób.
-Szkoda
tylko, że jesteśmy tak ograniczeni. Nie ma tu za wiele rzeczy do
roboty. Możemy co najwyżej obejrzeć jakiś film.
Tak
też zrobiliśmy. Wybraliśmy pierwszą lepszą komedię romantyczną
i usiedliśmy na kanapie. Skorzystałam z okazji i wtuliłam się w
mojego chłopaka. Nie wiem czemu, ale lubię przytulać się do
ludzi. Wcześniej nie za bardzo miałam do kogo.
-Ania.
-Ne,
oppa? - uśmiechnął się. Bardzo lubi, gdy dziewczyny tak do niego
mówią.
-Cieszę
się, że tu jesteś. - pocałowałam go i kontynuowaliśmy
oglądanie.
Było
mi ciepło i wygodnie w objęciach Zela. Nie obyło się bez
uśnięcia. Śniło mi się, że jesteśmy sami na plaży i siedzimy
na ciągle gorącym piasku. Jest już noc, ale ogrzewa nas ciepło
ogniska. Niebo jest bezchmurne i wyraźnie widać świecące gwiazdy.
Gram na gitarze, a Junhong śpiewa jakąś balladę. Nie rozpoznaję
melodii. Po skończeniu Zelo zabiera mi instrument i kładzie go na
piasku. Bierze mnie na ręce i idzie w kierunku morza. Próbuję się
uwolnić, lecz na próżno. Chłopak coraz bardziej zagłębia się w
wodzie. Dotyka ona już nawet mnie. Jest chłodna, ale też
przyjemna. Junhong przytrzymuje mnie już tylko w pasie i przyciąga
do siebie. Przez to, że jest taki wysoki nie ma problemu z
dosięgnięciem dna. Mi jednak brakuje tych dwudziestu centymetrów,
więc opieram się wyłącznie na nim. Zbliża się i całuje mnie
raz, drugi... obraz zaczyna się zamazywać, ja wracam do
rzeczywistości. To był jeden z moich nielicznych normalnych snów.
Obudziłam się na kanapie przykryta kocem, z głową na kolanach
Zela. Głaskał mnie po włosach.
-Annyeong.
-Annyeong.
Jak Ci się spało? - zapytał.
-Bardzo
dobrze.
-Chodź
na śniadanie. - wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę kuchni.
-Śpiące
królewny wstały. - zaśmiał się Daehyun.
-Hyung!!
-Nie
dokuczajcie mu z rana. - powiedziałam.
-Randka
się udała?
-Chyba
można powiedzieć, że tak. - uśmiechnęliśmy się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz