sobota, 18 października 2014

Rozdział 30

Hejo.

   Nie chcę Was martwić, ale to jest jak na razie ostatni rozdział jaki napisałam. Kompletnie nie mam pomysłu na kolejny. Poza tym ostatnio nie za bardzo miałam czas. Postaram się w końcu wziąć do roboty. Jak ja się cieszę z tego, że nareszcie jest weekend. Ledwo dzisiaj wstałam do szkoły (No dobra, wczoraj. Już po północy :D ). Koleżanki dobijają mnie swoimi pomysłami na opowiadanie... Tylko marudzą, że nic ciekawego się tam nie dzieje. Ale na to jeszcze przyjdzie czas.




Następnego dnia wstałam wcześnie i zrobiłam wszystkim śniadanie.
-O której planujesz wrócić? - spytała mama.
-Nie wiem. Pewnie jakoś późno, znając Angelikę.
-To weź klucz. Ja jadę do dziadków, a tata z Zuzą dzisiaj grają. - No tak. Siostra znowu "pracuje". Zazdroszczę jej. Ona nie musi ciężko harować, żeby zarabiać dzięki muzyce. Choć robi to głównie dla przyjemności. Za to ja będę bardziej sławna.
-Okej. To może wpadniemy.
Po jedzeniu zarzuciłam na siebie cienką kurtkę i wyszłam z domu. Gdy dotarłam na miejsce, czekały już dwie osoby.
-Hej.
-Hejo!! - krzyknęły radośnie. - Co tam u Ciebie, w świecie wyższych sfer?
-Jakich "wyższych sfer"?
-No wiesz, to ty niedługo będziesz sławna.
-Nie wiem, czy tak niedługo. Poza tym, to prawie w ogóle nie będzie takie przyjemne.
-Zdobędziesz wielu fanów, którzy na pewno sprawią Ci radość.
-A przed fanami harówka, szczególnie przy debiucie, pilnowanie tego, co się robi, żeby przypadkiem nie było żadnej afery...
-Przesadzasz. Jesteś tak niesamowita, że pewnie dadzą Ci spokój.
-Niestety to tak nie działa. Im bardziej sławna jesteś, tym bardziej Cię obserwują i wymyślają niestworzone historie na twój temat.
-Ja Cię tu na duchu próbuję podnieść. - odparła z ironią.
-No wiem, wiem.
-Cześć. - powiedziała wysoka dziewczyna, która właśnie do nas dołączyła.
-Hej. To jest Angelika. - wskazałam na długowłosą blondynkę.
-Asia.
-Magda.
Podały sobie ręce, po czym weszłyśmy na teren ZOO. Byłam już tam chyba z dziesięć razy. Miśki i lwy jak zwykle się leniły, ptaki głośno śpiewały, a żyrafy wyciągały długie szyje do jedzenia. Moje ulubione zwierzęta tam, to orzeł i tygrys. Piękne i dzikie. A przynajmniej takie są na wolności. Świetnie się razem bawiłyśmy, a humor nam wszystkim dopisywał. Całkiem długo tam siedziałyśmy. W końcu zaczęły nas boleć nogi od tego spacerowania, a ponieważ była już pora obiadowa, postanowiłyśmy pójść do KFC. Złożyłyśmy się na dwa duże kubełki i zaczęłyśmy wcinać.
-Ania, musisz wyjeżdżać? - spytała Asia.
-A co, tak bardzo za mną tęskniłyście?
-A żebyś wiedziała. - odparła Angelika. - Nie widziałam Cię półtora roku. Brakowało mi nawet twojego ciągłego gadania.
-Dzięki... Po debiucie powinnam mieć trochę więcej czasu, więc może wpadnę tu na dłużej.
-Byłoby fajnie. I nie informuj mnie o twoim pobycie w Polsce chwilę przed wyjazdem.
-Obiecuję, że będziesz jedną z pierwszych osób, które się o tym dowiedzą.
-No ja myślę.
Gadałyśmy jeszcze długi czas. W końcu zaczynało sie już ściemniać.
-Nie chciałybyście wpaść teraz na "występ" taty i siostry?
-Niestety muszę już wracać do domu. - powiedziała smutno Magda.
-Ja też. - dodała Asia.
-A ja mogę z tobą pójść.
-Ty zawsze możesz gdzieś pójść. Gorzej z chęciami. - uśmiechnęłyśmy się.
Pożegnałyśmy się z dziewczynami, po czym ruszyłyśmy w swoim kierunku. Wsiadłyśmy w autobus i po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu.
-Cześć tato.
-Cześć.
-To jest Angelika. Wpadłyśmy was posłuchać.
-Dobry wieczór.
-Dobry.
-Przerwę macie?
-Tak. Ale zaraz wracamy grać. Chcecie coś do jedzenia?
-Nie. Dopiero co z niego wróciłyśmy. - usiadłyśmy na ławce.
Byliśmy w dużym pubie. Bardzo lubię to miejsce, bo znajduje się w parku, w otoczeniu drzew. A na dodatek mają pyszną pizzę.
-Właśnie przybyła moja druga córka, przyszła piosenkarka. - powiedział tata do mikrofonu. - Mogłabyś coś dla nas zaśpiewać?
-A muszę?
-Idź i nie marudź. - szturchnęła mnie blondynka.
-Uwierz mi, po szkole i pracy mam chwilami dosyć śpiewania. Głos też czasami musi odpocząć.
-Oj, tylko jedna piosenka. Proszę. W ten sposób, w Polsce też uzbierasz sobie fanów. - zrobiła wtedy bardzo uroczą minę. Aż się roześmiałam.
-No dobra. - powiedziałam i podeszłam do sceny. Siostra podała mi gitarę, a ja zbliżyłam się do mikrofonu. Zaczęłam śpiewać Gotta be somebody - Nickelback. Po chwili dołączyła się jeszcze perkusja, gitara basowa i akustyczna, na której grał tata. Dużo czasu tam spędziłyśmy. W końcu do Angeliki zadzwoniła mama i powiedziała, że ma wracać do domu. Zresztą my też już się zbieraliśmy. Wyszliśmy stamtąd chyba po 23. Następnego dnia obudziłam się dopiero o 13. Zawsze lubiłam długo pospać, a teraz nie za bardzo mam na to czas.
Niestety nadszedł dzień powrotu i musiałam się ze wszystkimi pożegnać. Z drugiej strony, zaczęłam już trochę tęsknić za Zelo. Nie mówiąc już o reszcie tych nienormalnych, w dobrym znaczeniu tego słowa, ludzi. Na lotnisku w Seulu miałam oczywiście ciepłe powitanie. Widać było, że Junhong powstrzymywał się, żeby mnie nie przytulić publicznie. Musiał poczekać z tym, aż dotrzemy do ich dormu. A tam siedziałam jeszcze z kilka godzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz