Co w tym SM się dzieje. Najpierw Kris, potem Sulli, teraz Jessica i Luhan... Zastanawiam się, czy oni mają zamiar coś z tym zrobić. Ostatnio zaczęłam myśleć nad studiami. Chyba będę musiała zabrać się porządnie za naukę. Prawdopodobnie czeka mnie na maturze rozszerzony polski i angielski. Nie ma to jak plany wybrania się na koreanistykę :)
Dzień
przed wyjazdem Asi znowu poszliśmy do dormu B.A.P. Niestety tego
dnia dostałam głupawki. Ciągle się śmiałam i nikt nie mógł
mnie uspokoić. Zdarza mi się to co jakiś czas. To pierwszy raz,
odkąd przyjechałam do Korei.
-Właściwie,
to z czego ty się tak śmiejesz?
-Nie...
wiem. - ledwo to powiedziałam. Brzuch mnie już bolał i nie mogłam
nabrać dobrze powietrza. - Chyba z niczego. Hahaha...
Wszyscy
znowu wybuchnęli śmiechem razem ze mną.
-Spróbuj
na chwilę być poważna. - zrobiłam głęboki wdech, wyprostowałam
się i ścisnęłam usta, po czym znowu nie wytrzymałam.
-To
mi zaczyna wyglądać na jakąś chorobę psychiczną.
-Ale
ja... jestem zdrowa. Od czasu do... czasu mi się... to zdarza.
-Czy
ty się w ogóle słyszysz?
-Wzięłaś
coś, czy jak?
-Ani...
może niedługo... mi przejdzie.
-„Może”.
To dobre słowo.
-Nie
wygląda na to, żebyś miała zaraz przestać.
Trwało
to chyba z godzinę, albo i więcej. Byłam tak wykończona, że
organizm postanowił dać mi coś na sen. Zaczęłam ziewać, a wtedy
wszyscy zareagowali.
-O
nie. Nie będziesz tu znowu spać. - powiedział zdecydowanie
Yongguk. - Trzeba jutro zawieźć Asię na lotnisko, a wszystkie jej
rzeczy są u Ciebie.
Problem
w tym, że ja ledwo trzymałam się na nogach. Dopiero co szalałam,
a teraz prawie spałam na stojąco.
-Odwiozę
was do domu. - zaproponował Zelo.
Nikt
się temu nie sprzeciwiał. Dziwne, bo przecież może się coś
wydać. A ja nie myślałam wtedy racjonalnie, więc nie mogłam
odmówić. Po jakimś czasie zeszliśmy do taksówki, a Junhong cały
czas przytrzymywał mnie, żebym nie upadła. Gdy już siedzieliśmy
w środku, głowa od razu opadła mi na ramię chłopaka. Po dotarciu
na miejsce nie miał wyboru i musiał wnieść mnie do mieszkania na
rękach.
-Zelo...
- wymruczałam pod nosem, gdy weszliśmy do środka.
-Hmm?
-Saranghae.
- chyba go tym trochę zaskoczyłam.
-Ja
Ciebie też. - odpowiedział po chwili.
Zaniósł
mnie prosto do łóżka i przykrył kołdrą. Już miał się
skierować do wyjścia, gdy zatrzymałam go ręką.
-Zostań
jeszcze chwilę.
-Taksówkarz
może sobie coś pomyśleć...
-Gdyby
chciał, to już mógłby sobie coś pomyśleć.
-Niby
racja.
Usiadł
obok mnie na łóżku i zaczął głaskać po ręce. Momentalnie
usnęłam, więc kierowca pewnie nie czekał zbyt długo.
Obudziło
mnie potrząsanie przez Asię i jej donośny głos.
-Ania...
wstawaj!! Zrobiłam Ci śniadanie, więc łaskawie rusz tyłek i
pójdź do kuchni.
-Arasso.
Już wstaję. - skończyło się na otworzeniu jednego oka.
-Anno
Tergel!! Podnieś swoje cztery litery i marsz na śniadanie!!
-No
idę!! - dla świętego spokoju wykonałam jej polecenie.
-Dziękuję,
żeś taka dobra.
-Nie
ma za co.
Po
zjedzeniu ubrałam się, umyłam i wyszłyśmy z domu. Miałyśmy
jeszcze trochę czasu, więc nie musiałyśmy się spieszyć. Przez
całą drogę ziewałam.
-Ty
nadal jesteś niewyspana?
-Co
się właściwie wczoraj działo?
-A
w którym momencie straciłaś pamięć?
-Jak
wsiadaliśmy do taksówki.
-To
wiele nie straciłaś. Powiedziałaś tylko Zelo, że go kochasz i
poszłaś spać.
-W
taksówce?!
-Ani.
W mieszkaniu. Spokojnie. Nic głupiego nie zrobiłaś.
-To
dobrze.
Samolot
nie miał żadnego opóźnienia, więc Asia odleciała o czasie.
Kazałam jej zadzwonić, jak już dotrze na miejsce.
-Ale
tu będzie już późno.
-Trudno.
Masz zadzwonić nawet, jakbym spała.
-Okej.
- mam tylko takie wrażenie, czy spodobał jej się pomysł z
budzeniem mnie?
Hehe, wręcz nie mogłam nie dodać mojej głupawki do tego opowiadania.
Hehe, wręcz nie mogłam nie dodać mojej głupawki do tego opowiadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz