sobota, 11 października 2014

Rozdział 23

Annyeong.

Co w tym SM się dzieje. Najpierw Kris, potem Sulli, teraz Jessica i Luhan... Zastanawiam się, czy oni mają zamiar coś z tym zrobić. Ostatnio zaczęłam myśleć nad studiami. Chyba będę musiała zabrać się porządnie za naukę. Prawdopodobnie czeka mnie na maturze rozszerzony polski i angielski. Nie ma to jak plany wybrania się na koreanistykę :)



Dzień przed wyjazdem Asi znowu poszliśmy do dormu B.A.P. Niestety tego dnia dostałam głupawki. Ciągle się śmiałam i nikt nie mógł mnie uspokoić. Zdarza mi się to co jakiś czas. To pierwszy raz, odkąd przyjechałam do Korei.
-Właściwie, to z czego ty się tak śmiejesz?
-Nie... wiem. - ledwo to powiedziałam. Brzuch mnie już bolał i nie mogłam nabrać dobrze powietrza. - Chyba z niczego. Hahaha...
Wszyscy znowu wybuchnęli śmiechem razem ze mną.
-Spróbuj na chwilę być poważna. - zrobiłam głęboki wdech, wyprostowałam się i ścisnęłam usta, po czym znowu nie wytrzymałam.
-To mi zaczyna wyglądać na jakąś chorobę psychiczną.
-Ale ja... jestem zdrowa. Od czasu do... czasu mi się... to zdarza.
-Czy ty się w ogóle słyszysz?
-Wzięłaś coś, czy jak?
-Ani... może niedługo... mi przejdzie.
-„Może”. To dobre słowo.
-Nie wygląda na to, żebyś miała zaraz przestać.
Trwało to chyba z godzinę, albo i więcej. Byłam tak wykończona, że organizm postanowił dać mi coś na sen. Zaczęłam ziewać, a wtedy wszyscy zareagowali.
-O nie. Nie będziesz tu znowu spać. - powiedział zdecydowanie Yongguk. - Trzeba jutro zawieźć Asię na lotnisko, a wszystkie jej rzeczy są u Ciebie.
Problem w tym, że ja ledwo trzymałam się na nogach. Dopiero co szalałam, a teraz prawie spałam na stojąco.
-Odwiozę was do domu. - zaproponował Zelo.
Nikt się temu nie sprzeciwiał. Dziwne, bo przecież może się coś wydać. A ja nie myślałam wtedy racjonalnie, więc nie mogłam odmówić. Po jakimś czasie zeszliśmy do taksówki, a Junhong cały czas przytrzymywał mnie, żebym nie upadła. Gdy już siedzieliśmy w środku, głowa od razu opadła mi na ramię chłopaka. Po dotarciu na miejsce nie miał wyboru i musiał wnieść mnie do mieszkania na rękach.
-Zelo... - wymruczałam pod nosem, gdy weszliśmy do środka.
-Hmm?
-Saranghae. - chyba go tym trochę zaskoczyłam.
-Ja Ciebie też. - odpowiedział po chwili.
Zaniósł mnie prosto do łóżka i przykrył kołdrą. Już miał się skierować do wyjścia, gdy zatrzymałam go ręką.
-Zostań jeszcze chwilę.
-Taksówkarz może sobie coś pomyśleć...
-Gdyby chciał, to już mógłby sobie coś pomyśleć.
-Niby racja.
Usiadł obok mnie na łóżku i zaczął głaskać po ręce. Momentalnie usnęłam, więc kierowca pewnie nie czekał zbyt długo.
Obudziło mnie potrząsanie przez Asię i jej donośny głos.
-Ania... wstawaj!! Zrobiłam Ci śniadanie, więc łaskawie rusz tyłek i pójdź do kuchni.
-Arasso. Już wstaję. - skończyło się na otworzeniu jednego oka.
-Anno Tergel!! Podnieś swoje cztery litery i marsz na śniadanie!!
-No idę!! - dla świętego spokoju wykonałam jej polecenie.
-Dziękuję, żeś taka dobra.
-Nie ma za co.
Po zjedzeniu ubrałam się, umyłam i wyszłyśmy z domu. Miałyśmy jeszcze trochę czasu, więc nie musiałyśmy się spieszyć. Przez całą drogę ziewałam.
-Ty nadal jesteś niewyspana?
-Co się właściwie wczoraj działo?
-A w którym momencie straciłaś pamięć?
-Jak wsiadaliśmy do taksówki.
-To wiele nie straciłaś. Powiedziałaś tylko Zelo, że go kochasz i poszłaś spać.
-W taksówce?!
-Ani. W mieszkaniu. Spokojnie. Nic głupiego nie zrobiłaś.
-To dobrze.
Samolot nie miał żadnego opóźnienia, więc Asia odleciała o czasie. Kazałam jej zadzwonić, jak już dotrze na miejsce.
-Ale tu będzie już późno.
-Trudno. Masz zadzwonić nawet, jakbym spała.
-Okej. - mam tylko takie wrażenie, czy spodobał jej się pomysł z budzeniem mnie?


 Hehe, wręcz nie mogłam nie dodać mojej głupawki do tego opowiadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz