niedziela, 19 października 2014

Rozdział 31

Annyeong.

   Yay!! W końcu przeszłam przez ten rozdział. Było ciężko, ale się udało. Dziękuję za pomoc koleżankom, które dawały mi pomysły, a do mojego pustego łebka nic nie docierało. Hmm... nawet sporo się tam dzieje.


-Yeoboseyo?
-Hej. Wpadłabyś teraz do nas? - spytał się mnie Yongguk.
-Coś się stało? - brzmiał dosyć dziwnie.
-Powiem Ci jak przyjdziesz.
-Arasso. Niedługo będę.
Ciekawe, o co może chodzić. Założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Po jakichś 15 minutach dotarłam na miejsce.
-Musimy iść na trening, a nie chcemy zostawiać Zelo samego. - powiedział lider.
-A czemu nie może pójść z wami?
-No bo... skręcił kostkę.
-Mwo?
-Wykonywał różne triki na deskorolce i jakoś tak niefortunnie upadł.
-Nie gniewaj się. - powiedział Junhong, idąc w naszą stronę o kulach. - To było niechcący. - westchnęłam.
-Zostanę z nim.
-Komawo. To my już wychodzimy. - po chwili zostaliśmy sami.
-Obiecałeś, że będziesz na siebie uważał. - spuścił głowę z zakłopotania. - I to jeszcze tuż przed world tour. Teraz lepiej się połóż, bo znowu sobie coś zrobisz. - Wrócił do salonu i usiadł na kanapie. - Chcesz coś do jedzenia?
-Ne.
Poszłam do kuchni przejrzeć zawartość lodówki. Okazało się, że prawie nic w niej nie ma. Zrobiłam zwykłe kanapki z szynką i dosiadłam się do Zela.
-Macie tu jakieś gry planszowe, czy coś takiego?
-Chyba tak. Zaraz przyniosę.
-Nigdzie się nie ruszasz. - zatrzymałam go ruchem ręki. - Powiedz mi gdzie, a ja poszukam.
Po pięciu minutach już rozkładaliśmy chińczyka. Dawno w to nie grałam. Ja wybrałam zielone pionki, a Junhong niebieskie. Nic dziwnego. W końcu to jeden z jego ulubionych kolorów. Całkiem zabawnie nam to szło. Gdy po raz trzeci go ograłam stwierdził, że znudziła mu się ta gra i siedział potem naburmuszony.
-Nie umiesz przegrywać. Zachowujesz się teraz jak dziecko.
-No i dobrze.
-Masz zamiar taki być do końca dnia? - nie odpowiedział. - Gdybyście tylko mieli jakieś słodycze. - popatrzył na mnie, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
-Ania, co ty na to, żebyśmy upiekli ciasto? Ostatnio ciągle chodzi po mnie czekolada...
-Nie macie składników. - kiedy zrobił aegyo nie potrafiłam mu odmówić. - Arasso. - westchnęłam. - Zaraz pójdę do sklepu. - wstałam, wzięłam torbę i ruszyłam do wyjścia. - Niedługo wrócę.
Na szczęście market był blisko. Na początku poszłam po najważniejszą rzecz, czyli kakao. Musiałam kupić prawie wszystko. Po powrocie skierowałam się prosto do kuchni i rozpakowałam zakupy. Chwilę później przyczłapał Zelo.
-To od czego zaczynamy?
-Najpierw trzeba wszystko przygotować, żeby nie musieć potem niczego szukać.
Pomógł mi rozstawić produkty i odpowiednie naczynia. Wrzuciłam do miski jajka, cukier i masło, aż nagle dostałam w twarz białym proszkiem.
-Yah!! No i co się tak śmiejesz?! - przetarłam oczy z mąki. Chłopak nie przestawał, więc obsypałam go kakaem. Wtedy już zaczęła się wojna. Nie dość, że my, to i cała kuchnia była biało-brązowa. - I jak my teraz wyglądamy. Na pewno nie wrócę tak do domu.
-Nie masz żadnych ciuchów na zmianę... Mogę ci coś teraz dać, a to się upierze.
-Najpierw pójdę się umyć. - jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Zelo dał swoją dużą bluzkę, która sięgała mi do połowy ud. Później to on się przebrał. Zajęło mu to trochę więcej czasu przez problemy z kostką. Wrzuciliśmy rzeczy do pralki i zabraliśmy się za sprzątanie kuchni. Wbrew pozorom szybko się z tym uwinęliśmy i mogliśmy w końcu dokończyć wypiek. Oczywiście nie obyło się bez podjadania surowego ciasta. Formę włożyliśmy do piekarnika i usiedliśmy na kanapie. Musieliśmy czekać jeszcze pół godziny. Po chwili Junhong zaczął mnie łaskotać.
-Zelo, przestań!! Wiesz, że tego nie lubię. - próbowałam trzymać jego ręce, ale niestety był silniejszy. Ciągle się śmiałam i wierciłam, co doprowadziło do tego, że spadłam na podłogę. Pociągnęłam za sobą chłopaka, który upadł prosto na mnie. Gdy przestaliśmy się śmiać, Junhong zbliżył się i zaczął mnie całować.
-Chyba przyszliśmy w nieodpowiedniej chwili. - Yongguk zaczął się śmiać, a my szybko zerwaliśmy się na równe nogi. No prawie.
-Au!
-Mianhae. Gwenchana?
-Ne.
-Emm... Czemu jesteś w samej bluzce Zela?
-Robiliśmy ciasto.
-Aha... Chyba nie chcę znać szczegółów.

2 komentarze: