Yay!! W końcu przeszłam przez ten rozdział. Było ciężko, ale się udało. Dziękuję za pomoc koleżankom, które dawały mi pomysły, a do mojego pustego łebka nic nie docierało. Hmm... nawet sporo się tam dzieje.
-Yeoboseyo?
-Hej.
Wpadłabyś teraz do nas? - spytał się mnie Yongguk.
-Coś
się stało? - brzmiał dosyć dziwnie.
-Powiem
Ci jak przyjdziesz.
-Arasso.
Niedługo będę.
Ciekawe,
o co może chodzić. Założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Po
jakichś 15 minutach dotarłam na miejsce.
-Musimy
iść na trening, a nie chcemy zostawiać Zelo samego. - powiedział
lider.
-A
czemu nie może pójść z wami?
-No
bo... skręcił kostkę.
-Mwo?
-Wykonywał
różne triki na deskorolce i jakoś tak niefortunnie upadł.
-Nie
gniewaj się. - powiedział Junhong, idąc w naszą stronę o kulach.
- To było niechcący. - westchnęłam.
-Zostanę
z nim.
-Komawo.
To my już wychodzimy. - po chwili zostaliśmy sami.
-Obiecałeś,
że będziesz na siebie uważał. - spuścił głowę z zakłopotania.
- I to jeszcze tuż przed world tour. Teraz lepiej się połóż, bo
znowu sobie coś zrobisz. - Wrócił do salonu i usiadł na kanapie.
- Chcesz coś do jedzenia?
-Ne.
Poszłam
do kuchni przejrzeć zawartość lodówki. Okazało się, że prawie
nic w niej nie ma. Zrobiłam zwykłe kanapki z szynką i dosiadłam
się do Zela.
-Macie
tu jakieś gry planszowe, czy coś takiego?
-Chyba
tak. Zaraz przyniosę.
-Nigdzie
się nie ruszasz. - zatrzymałam go ruchem ręki. - Powiedz mi gdzie,
a ja poszukam.
Po
pięciu minutach już rozkładaliśmy chińczyka. Dawno w to nie
grałam. Ja wybrałam zielone pionki, a Junhong niebieskie. Nic
dziwnego. W końcu to jeden z jego ulubionych kolorów. Całkiem
zabawnie nam to szło. Gdy po raz trzeci go ograłam stwierdził, że
znudziła mu się ta gra i siedział potem naburmuszony.
-Nie
umiesz przegrywać. Zachowujesz się teraz jak dziecko.
-No
i dobrze.
-Masz
zamiar taki być do końca dnia? - nie odpowiedział. - Gdybyście
tylko mieli jakieś słodycze. - popatrzył na mnie, a w jego oczach
pojawiły się iskierki.
-Ania,
co ty na to, żebyśmy upiekli ciasto? Ostatnio ciągle chodzi po
mnie czekolada...
-Nie
macie składników. - kiedy zrobił aegyo nie potrafiłam mu odmówić.
- Arasso. - westchnęłam. - Zaraz pójdę do sklepu. - wstałam,
wzięłam torbę i ruszyłam do wyjścia. - Niedługo wrócę.
Na
szczęście market był blisko. Na początku poszłam po
najważniejszą rzecz, czyli kakao. Musiałam kupić prawie wszystko.
Po powrocie skierowałam się prosto do kuchni i rozpakowałam
zakupy. Chwilę później przyczłapał Zelo.
-To
od czego zaczynamy?
-Najpierw
trzeba wszystko przygotować, żeby nie musieć potem niczego szukać.
Pomógł
mi rozstawić produkty i odpowiednie naczynia. Wrzuciłam do miski
jajka, cukier i masło, aż nagle dostałam w twarz białym
proszkiem.
-Yah!!
No i co się tak śmiejesz?! - przetarłam oczy z mąki. Chłopak
nie przestawał, więc obsypałam go kakaem. Wtedy już zaczęła się
wojna. Nie dość, że my, to i cała kuchnia była biało-brązowa.
- I jak my teraz wyglądamy. Na pewno nie wrócę tak do domu.
-Nie
masz żadnych ciuchów na zmianę... Mogę ci coś teraz dać, a to
się upierze.
-Najpierw
pójdę się umyć. - jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Zelo
dał swoją dużą bluzkę, która sięgała mi do połowy ud.
Później to on się przebrał. Zajęło mu to trochę więcej czasu
przez problemy z kostką. Wrzuciliśmy rzeczy do pralki i zabraliśmy
się za sprzątanie kuchni. Wbrew pozorom szybko się z tym
uwinęliśmy i mogliśmy w końcu dokończyć wypiek. Oczywiście nie
obyło się bez podjadania surowego ciasta. Formę włożyliśmy do
piekarnika i usiedliśmy na kanapie. Musieliśmy czekać jeszcze pół
godziny. Po chwili Junhong zaczął mnie łaskotać.
-Zelo,
przestań!! Wiesz, że tego nie lubię. - próbowałam trzymać jego
ręce, ale niestety był silniejszy. Ciągle się śmiałam i
wierciłam, co doprowadziło do tego, że spadłam na podłogę.
Pociągnęłam za sobą chłopaka, który upadł prosto na mnie. Gdy
przestaliśmy się śmiać, Junhong zbliżył się i zaczął mnie
całować.
-Chyba
przyszliśmy w nieodpowiedniej chwili. - Yongguk zaczął się śmiać,
a my szybko zerwaliśmy się na równe nogi. No prawie.
-Au!
-Mianhae.
Gwenchana?
-Ne.
-Emm...
Czemu jesteś w samej bluzce Zela?
-Robiliśmy
ciasto.
-Aha...
Chyba nie chcę znać szczegółów.
Odwieczny problem... Jak odmieniać "kakao"
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała. Pisałam tak, jak mówię :)
OdpowiedzUsuń