Dzisiaj macie wyjątkowo długi rozdział. Trochę się rozpisałam. Jestem już wykończona, bo musiałam go jeszcze przepisać do komputera.
-Jesteście gotowi? - spytała wychowawczyni.
-Ne. - odezwała się klasa zebrana w krąg.
-Dobrze. Chciałam wam podziękować za te dwa lata. Włożyliście mnóstwo pracy i nerwów w naukę, dzięki czemu kończycie tą szkołę z najlepszym wynikiem. Jestem dumna z tego, że mogłam uczyć tak utalentowanych ludzi jak wy i mam nadzieję, że odniesiecie wielkie sukcesy. Wasz występ zaczyna się za piętnaście minut. Zakładajcie już mikroporty. Gdzie jest Ania?
-Poszukam jej. - powiedział Junghyun.
Nie zajęło mu to wiele czasu. Tak jak podejrzewał, znajdowałam się w sali ćwiczeń.
-Stresujesz się?
-Trochę. - odpowiedziałam.
-No tak, zakończenie roku to już coś większego. Nie martw się. Wszystko się uda. - podszedł bliżej i zaczął zakładać mi mikroport. - Jesteś z nas najlepsza, więc mało prawdopodobne, że to ty coś źle zrobisz.
-Junghyun...
-Tak, wiem. Miałem tego nie mówić. Ale to prawda. Chodź, bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się w stronę pozostałych. Nasza klasa liczyła czternaście osób, więc można było zrobić niezłe widowisko. Co roku drugoklasiści pokazywali swoje zdolności i to, czego się nauczyli przez ten czas, na zakończenie szkoły. Wszyscy przebrani i umalowani weszliśmy na scenę. Wyszło znacznie lepiej niż na próbach. Nie mówiąc już o tym, że byliśmy w świetnych nastrojach. Publiczności też się bardzo podobało, wnioskując po jej końcowej reakcji. Zeszliśmy zadowoleni z siebie.
-Gratuluję sukcesu.
-Zelo, co tu robisz?
-Nie mogłem nie zobaczyć waszego zakończenia. A przy okazji je uwieczniłem. - pokazał swój telefon.
-Chyba nie chcę tego oglądać...
-To co, świętujemy?
-Nie mogę. - powiedziałam zrezygnowana. - Muszę iść do pracy.
-Dzisiaj też?
-Ostatni dzień. Bawcie się beze mnie.
-Chciałabyś. A jutro?
-Mam gości.
-A, no tak.
-Tym lepiej. - dodała Minyoung. - W większej grupie będzie raźniej.
-Więc widzimy się jutro w naszym dormie? - spytał Zelo.
-Ne. - odpowiedzieliśmy chórem.
Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do pracy. Tam czekała na mnie niespodzianka.
-Chciałam państwa ze smutkiem poinformować, że nasza pracownica dzisiaj odchodzi. - powiedziała szefowa do klientów. Widać było, że niektórzy z nich byli trochę zasmuceni. - Dlatego przygotowałam coś specjalnego. - w tym momencie zza lady wyszedł Yoonmyeon, niosąc śliczny tort.
Cała sala wstała i zaczęła bić pożegnalne brawa. Nie sądziłam, że ktoś się tym przejmie. No, może oprócz szefowej, która musiała znaleźć za mnie zastępstwo.
-Chciałam podziękować całej "załodze". Świetnie mi się z wami współpracowało. Dziękuję również wam wszystkim za to, że przychodziliście, czasami głównie po to, żeby mnie posłuchać. - razem zaczęliśmy się śmiać.
We czwórkę usiedliśmy do jednego stolika i pokroiliśmy tort. Oczywiście każdego z klientów poczęstowaliśmy kawałkiem. Tego dnia panowała bardzo przyjemna atmosfera. Gdy zbierałam się już do wyjścia wszyscy życzyli mi powodzenia w życiu i karierze.
-Będę tu przychodzić od czasu do czasu.
-Mam taką nadzieję. - powiedziała szefowa.
-Annnyeonghi gyeseyo.
Powrót do mieszkania zdawał się być dłuższy niż zwykle. Pewnie dlatego, że się zamyśliłam. Teraz wszystko będzie wyglądało trochę inaczej. Ostre ćwiczenia od rana do noce, żeby być świetnie przygotowanym do debiutu. Mam tylko nadzieję, że ludzie dobrze nas przyjmą. Jeśli nie, cała praca pójdzie na marne. Po dotarciu na miejsce rzuciłam torbę w kąt i poszłam do kuchni, zrobić sobie kakałko. Już miałam usiąść przy laptopie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Odstawiłam kubek na stół i poszłam otworzyć. Ledwo zdążyłam przekręcić zamek, a osoba wparowała do mieszkania, złapała mnie za szyję i zaczęła całować.
-Junghyun przestań!! - krzyknęłam, gdy udało mi się odepchnąć chłopaka. - Odbiło Ci?! Na kilometr śmierdzi od Ciebie alkoholem. Co Cię naszło na picie?
-A co, nie mogę czasami wypić?
- Nie, jeśli doprowadzasz się do takiego stanu. Niedługo będziesz sławny i musisz zacząć panować nad tym, co robisz. No chyba, że chcesz szybko skończyć swoją karierę. - westchnęłam. - Chcesz coś do picia?
-Może być woda.
Skierowałam się w stronę kuchni, ale po drodze Junghyun złapał mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Yah!! Ogarnij się!! - wyrwałam się z jego uścisku i przyłożyłam mu z "liścia", aż odrzuciło go trochę w bok. - Lepiej usiądź na krześle, zanim zrobisz coś bardziej głupiego. - dodałam i po chwili postawiłam przed nim szklankę z wodą. Ciszę przerwał mój telefon. - Yeobeoseyo?
-Jest może u Ciebie Junghyun? - to była jego mama.
-Ne. Zostanie na noc.
-Dobrze. Już zaczynałam się martwić, bo nie widziałam go od waszego występu.
-Dopilnuję, żeby jutro wrócił.
-Kamsahamnida. - rozłączyła się.
-Czemu niby mam tu nocować? - spytał chłopak.
-Bo nie chcę, żeby twoja matka, ani rodzeństwo widziało Cię w takim stanie.
W tamtej chwili potrzebował dużo snu, więc poszłam po jakąś kołdrę. Gdy skończyłam robić mu posłanie w salonie, próbował wstać, ale trochę mu to nie wyszło i wylądował na stole. Podeszłam do niego i pomogłam przejść na "łóżko". Kiedy się kładł, pociągną mnie na siebie i przytrzymał w talii.
-Puść mnie. - powiedziałam stanowczo. Po chwili zastanowienia wykonał moje polecenie. Wstałam, przykryłam go i skierowałam się w stronę kuchni, po swoje nawet nie zaczęte kakao. - Lepiej, żebyś do jutro wytrzeźwiał.
Posiedziałam jeszcze trochę, a gdy zobaczyłam, że chłopak już śpi, wyszłam do sklepu kupić mu coś na kaca.
Taa... moje pomysły są czasem dziwne. Nigdy nie wiadomo, co mi do głowy przyjdzie.
I znowu to felerne kakało :P
OdpowiedzUsuńKakałko zawsze dobre :D Właśnie odkryłam, że źle to słowo napisałam w opowiadaniu, więc zaraz je poprawię :)
OdpowiedzUsuń